Właśnie się okazało, że zgłoszeni przez PiS do Trybunału Konstytucyjnego: Krystyna Pawłowicz, Stanisław Piotrowicz i Elżbieta Chojna-Duch nie spełniają formalnych kryteriów, by być jego sędziami. Co władza zrobi z pasztetem, który sama sobie przyrządziła?
PiS a kwestia wieku
Nie chodzi tylko o ewentualne niespełnianie przez wymienioną trójkę ocennych kryteriów, takich jak „nieskazitelność charakteru” czy „wyróżnianie się wiedzą prawniczą”. Bo to, co dla jednych może być skazą na charakterze lub dowodem prawniczej indolencji – „mentalność służebna” posła Piotrowicza, świadome lub nieświadome uczestniczenie w łamaniu konstytucji posłanki Pawłowicz i posła Piotrowicza czy zarzuty unikania płacenia podatku od wynajmu mieszkania przez b. wiceminister finansów Chojnę-Duch – dla innych może być zaletą charakteru i świadczyć o prawniczych kompetencjach.
Ale Pawłowicz, Piotrowicz i Chojna-Duch nie spełniają kryterium czysto formalnego: mają zbyt dużo lat.
Ustawa o Trybunale Konstytucyjnym w art. 3 mówi: „Sędzią Trybunału może zostać osoba, która wyróżnia się wiedzą prawniczą oraz spełnia wymagania niezbędne do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego lub sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego”. Tymczasem PiS, usiłując się pozbyć z Sądu Najwyższego jak największej liczby sędziów, obniżył wiek stanu spoczynku z 67 lat (z możliwością przedłużenia do 70) do 65 (z możliwością przedłużenia do 67). Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz mają dziś lat 67, Elżbieta Chojna-Duch – 71. Zatem nie spełniają kryteriów wymaganych ani dla sędziego SN, ani NSA.
Czytaj też: Tego Trybunału Konstytucyjnego nikt nie traktuje poważnie
Kaczyński potyka się o własne nogi
Oczywiście PiS może dziś wszystko. Może ich zgłosić i wybrać – mimo że nie spełniają kryterium wieku – i przedstawić na poparcie opinię usłużnych (może wkrótce nagrodzonych za to synekurą w SN lub TK) ekspertów. W końcu skoro ma już trzech dublerów, to dodatkowe trzy osoby wybrane wbrew ustawie Trybunałowi Julii Przyłębskiej specjalnie nie zaszkodzą.
PiS może też zrobić mininowelizację ustawy o TK i zaznaczyć, że kandydaci muszą spełniać kryteria z ustawy o SN i NSA, z wyjątkiem kryterium wieku. Ustawa wprawdzie przeleży się miesiąc w zdominowanym przez opozycję Senacie, ale w końcu będzie uchwalona.
PiS może też po prostu zaproponować nowych kandydatów, a Piotrowicza, Pawłowicz i Chojnę-Duch wynagrodzić w inny sposób. Ale cała historia pokazuje, że partia Kaczyńskiego zaczyna potykać się o własne nogi. Im dłużej rządzi, tym bardziej dotykać ją będą skutki jej legislacyjnej twórczości. To, co miało być wymierzone w opozycję, rykoszetem uderza w PiS. I nie ze wszystkim poradzi sobie metodą „nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?”, bo zaczyna to zdanie mówić do własnego odbicia w lustrze.
Czytaj też: Nowa taktyka PiS, czyli Stanisław Piotrowicz i efekt kozy