Według wstępnych założeń media przed niedzielną konwencją miały plotkować o tym, że kandydatem Lewicy na prezydenta będzie Robert Biedroń, ale oficjalne potwierdzenie nastąpi dopiero 19 stycznia. Kiedy jednak Włodzimierz Czarzasty 5 stycznia w porannym programie telewizji Polsat News ogłosił, że poprze kandydaturę lidera Wiosny, wszystko stało się jasne.
Rezerwy w małych i średnich miastach
Kampania Biedronia rozpocznie się w Słupsku, którym począwszy od 2014 r. rządził przez cztery lata – był wówczas ulubieńcem mediów i powoli szykował się do stworzenia własnej partii. Jak nieoficjalnie słychać, konwencję otworzy Krystyna Danilecka-Wojewódzka, jego dawna zastępczyni, a dziś następczyni na stanowisku prezydentki miasta, która przedstawi listę zasług Biedronia jako włodarza miasta.
Narracja o „dobrym gospodarzu Robercie” ma być jedną z podstawowych osi kampanii. Lider Wiosny będzie podkreślał, że jako jedyny spośród kandydatów faktycznie ma za sobą doświadczenie w zarządzaniu. Obieca, że jako prezydent nie zapomni o małych i średnich miastach (gdzie Lewica ma ponoć rezerwy elektoratu), będzie je też odwiedzał – poczynając od Lęborka i Sopotu.
Czytaj też: Czy Biedroń to najlepszy kandydat Lewicy?
„Zwykli ludzie”
Lewica chce w kampanii wykorzystać biografię samego Biedronia. Potencjał bez wątpienia jest: gej z małego miasta (Krosna), wychowany w rodzinie dotkniętej alkoholizmem i przemocą domową, zostaje pierwszym „wyoutowanym” posłem, prezydentem miasta i liderem partii. Do scenariusza filmu o facecie pokonującym wszelkie życiowe trudności brakuje tylko tego, aby Wiosna była sukcesem, a Biedroń został prezydentem Polski.