Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

„GW”: Niejasna przeszłość Patrycji Koteckiej, żony Ziobry

Patrycja Kotecka i Zbigniew Ziobro Patrycja Kotecka i Zbigniew Ziobro Jacek Domiński / Reporter
Za Patrycją Kotecką ciągnie się cień niejasnej przeszłości – pisze środowa „Gazeta Wyborcza”, opierając się m.in. na zeznaniach świadka koronnego z 2009 r. Żona ministra Ziobry przeczy związkom ze światem przestępczym.

Patrycja Kotecka od 2016 r. jest dyrektorką marketingu Towarzystwa Ubezpieczeń Link4, zależnego od PZU. Jak pisaliśmy przed rokiem w „Polityce”, uważa się, że spółka należy do strefy wpływów ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, prywatnie jej osiem lat starszego męża. „Wpływ na decyzję o zatrudnieniu p. Koteckiej miały przesłanki merytoryczne. Pani Kotecka ukończyła studia MBA w Polskiej Akademii Nauk. Jest też absolwentką dziennikarstwa na UW i Public Relations w SGH” – wyjaśniało biuro prasowe Link4. Dodając, że Kotecka „posiada unikatową wiedzę o rynku mediów. Przez wiele lat kreowała z sukcesem kampanie medialne dużej instytucji finansowej w agencji reklamowej”. Chodzi o firmę Apella założoną przez Media SKOK, głównego udziałowca Fratrii wydającej m.in. tygodnik „Sieci” i portal wPolityce.pl. Wcześniej Kotecka pracowała w TVP, awansując na zastępcę dyrektora Agencji Informacji w czasach, gdy telewizji szefował Andrzej Urbański, niegdyś szef kancelarii Lecha Kaczyńskiego.

„Gazeta Wyborcza” przypomina ścieżkę kariery Koteckiej z uwzględnieniem nowych kontekstów, m.in. ostatnich doniesień OKO.press dotyczących Wirtualnej Polski. Tomasz Machała, do niedawna wicenaczelny portalu, miał naciskać na podwładnych, by ostrożnie opisywali działania resortu sprawiedliwości. Jak tłumaczył, od tego „zależy ich pensja”.

Kotecka w zeznaniach świadka koronnego

Materiał „Gazety Wyborczej” rzuca światło na mniej znaną przeszłość Koteckiej (na końcu tekstu przytaczamy jej oświadczenie opublikowane po ukazaniu się artykułu „GW”). Wojciech Czuchnowski obszernie cytuje zeznania Piotra K., ps. Broda, członka gangu pruszkowskiego, później tzw. grupy mokotowskiej („GW”: „Jej specjalnością były porwania, wymuszanie okupów, prostytucja, narkotyki, pobicia i podpalenia”), a od 2009 r. świadka koronnego w sprawach dotyczących przestępczości zorganizowanej. Zeznawał on m.in. po zabójstwie Marka Papały, jego informacje przyczyniły się w sumie do skazania dziewięciu osób i ujawnienia 20 nazwisk kojarzonych z gangiem pruszkowskim. „Broda” miał też bliskie kontakty ze Sławomirem Opalą, komisarzem, który w 2014 r. popełnił samobójstwo.

Od 2015 r. gangster pozostaje nieuchwytny. Patrycja Kotecka pojawia się w jego zeznaniach z lipca 2009 r. dotyczących zdarzeń z lat 1997–98. Występuje w nich jako „dobra znajoma Sławomira J. ps. Bąbel”. Cytaty z zeznań „Brody” podajemy za „Gazetą Wyborczą”.

Gangster opowiadał: „W omawianym okresie czasu [Kotecka] była studentką dziennikarstwa lub zarządzania i mieszkała w Wilanowie. Sławek przyprowadził ją wtedy do mnie jako swoją dziewczynę. Patrycja po kilku tygodniach znajomości poprosiła J., aby pomógł jej rozwiązać problemy z właścicielami pizzerii zlokalizowanej na Ursynowie w rejonie ul. Rosoła”.

Nie wiadomo, o jakie problemy chodziło, ale Kotecka miała się wkrótce poróżnić ze Sławomirem J. „Podczas kolejnej naszej rozmowy przyszła do mnie już ze zleceniem na J. Kontekst tego był taki, że ja miałem go porwać i pobić, a potem nawet się pozbyć. Wobec Koteckiej przedstawiłem wersję, że przyjmuję to zlecenie, natomiast w rzeczywistości było inaczej, ponieważ o zleceniu powiedziałem wprost J.”.

Kiedy „Bąbel” o wszystkim się dowiedział, razem z „Brodą” obmyślili plan odwrotny: uprowadzili Kotecką spod jej domu w Wilanowie. Cytuje „GW”: „Porwanie wyglądało w ten sposób, że ja do niej wydzwoniłem, ona zeszła do mojego samochodu marki Polonez koloru granatowego i wywieźliśmy ją nad rozlewisko rzeczne w rejonie Konstancina. Tam bardzo mocno jej »pogroziliśmy«, ale ani Sławek, ani ja jej nie biliśmy. Nie było nawet takiej potrzeby, ponieważ ona była tak wystraszona, że zrobiłaby dla nas wszystko”.

Czytaj też: Sprawa WP przestrogą dla wszystkich mediów

Haki na Kotecką, haki na Ziobrę

Gangster opowiadał, że nagrał zlecenie Koteckiej na „Bąbla” na dyktafon i miał na nią inne „haki”. I choć je zniszczył, to Koteckiej o tym nie poinformował, żeby móc ją szantażować: „Tego typu sytuacje wykorzystywaliśmy z J. aż do czerwca 2006 r. Kotecka na przestrzeni tych lat wykonywała dla nas wiele działań, a w szczególności z uwagi na jej charakterystyczną urodę »podrzucaliśmy« ją różnym osobom, także z kręgu polityki, biznesu, ale także funkcjonariuszom policji”.

W 2001 r. „Broda” trafił do więzienia na pięć lat, potem – jak wynika z jego zeznań – widzieli się jeszcze dwukrotnie: „zauważyłem, że jej sposób rozmowy ze mną jest zupełnie inny. Z pewnością nabrała odwagi i rozmawiała ze mną jak równy z równym. W tym okresie czasu, jak się okazało, nawiązała kontakt z Ministrem Sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro”. Gdy „Broda” odsiadywał wyrok, z Kotecką jego zdaniem kontaktowali się Sławomir J. oraz detektyw Krzysztof Rutkowski („Detektyw Rutkowski od początku swojej działalności jest stałym kontaktem grupy pruszkowskiej”). „Broda” twierdzi, że to Rutkowski „podrzucił” Kotecką przyszłemu ministrowi sprawiedliwości. „Mogło być i tak, że ten związek był niezależny do działań Rutkowskiego, ale z całą pewnością był już faktem, było to nam na rękę” – dodał.

Sam Rutkowski w rozmowie z „Super Expressem” w 2007 r. mówił, że to „wierutna bzdura”: „Nie kryję, że w październiku 2005 Patrycja Kotecka do mnie dzwoniła i pytała: »Krzysztof! Czy ty dostałeś zlecenie od opozycji na zbieranie materiałów przeciwko Zbyszkowi i na PiS?«. Wtedy byłem tym pytaniem oburzony. Dziś wiem, że tak naprawdę za pośrednictwem pani Koteckiej pytał Zbigniew Ziobro. Jemu bezpośrednio nie wypadało”.

Czytaj też: Studenckie śledztwo Zbigniewa Ziobry

Kotecka z Rutkowskim w Egipcie

„Brodzie” miało zależeć na informacjach z resortu sprawiedliwości. Kotecka najpierw podobno na to przystała, potem odmówiła. Z zeznań wynika, że miała później kontakty z innymi członkami gangu, ale prokurator prowadzący śledztwo nie rozwijał tego wątku, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo.

Dziennikarz „Gazety Wyborczej” weryfikował treść zeznań „Brody” i ustalił, że w omawianym czasie Kotecka rzeczywiście mieszkała w Wilanowie i studiowała dziennikarstwo. Rozmówcy Czuchnowskiego potwierdzają, że miała znajomych powiązanych z działalnością zorganizowaną. Dwie osoby z grupy mokotowskiej przyznały, że faktycznie została porwana, choć „nikt nie potraktował tego poważnie”. Jeden z dawnych znajomych mówi Czuchnowskiemu: „Już potem [Kotecka] nie chciała pracować dla chłopaków. Jeżeli się z nimi spotykała, to traktowała ich jak informatorów”.

Prokurator Piotr Skrzynecki, który przesłuchiwał „Brodę” w 2009 r., jest na zwolnieniu lekarskim i nie zareagował na propozycje spotkań z dziennikarzem „GW”. Gdy Ziobro objął stanowisko prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, Skrzynecki i jego współpracownicy zostali przeniesieni do wydziału gospodarczego prokuratury okręgowej.

„Brodę” kłamcą i prowokatorem dziś nazywa Krzysztof Rutkowski. „Pruszków niczego mi nie zlecał i nikt mi Patrycji nie podstawił. Poznałem ją na 25-leciu otwarcia komisariatu policji na Ursynowie, była wtedy dziennikarką zajmującą się policją” – opowiada „Wyborczej”. Czuchnowski przypomina, że Kotecka towarzyszyła Rutkowskiemu jako asystentka przy jednym z odcinków programu „Detektyw”. Rutkowski: „Odbijaliśmy wtedy Polkę i jej dziecko uwięzione przez męża, lokalnego biznesmena. Patrycja była bardzo ofiarna, odważna i zaangażowana w sprawę. Gdybyśmy jej nie powstrzymali, mogłaby zostać zatrzymana przez egipską policję”.

Czytaj też: Gdy prawo nie znaczy prawo, to mamy bezprawie

Kotecka: Nic mnie nie łączy z tym światem

Na esemesowe pytania Czuchnowskiego przed publikacją tekstu Patrycja Kotecka odpisała krótko: „Nie uczestniczyłam w żadnych przestępstwach i nic nie łączy mnie z tym światem”. Teraz zapowiada kroki prawne. W oświadczeniu po ukazaniu się materiału „Gazety Wyborczej” pisze: „Publikacja jest oparta na złożonych 12 lat temu fałszywych wyjaśnieniach oszusta i gwałciciela o pseudonimie »Broda«, które były wielokrotnie sprawdzane przez prokuraturę, także w okresie wielu lat rządów Platformy Obywatelskiej. »Gazeta Wyborcza« powołuje się na konfabulanta, który już nie raz wprowadzał w błąd prokuraturę, jak np. w sprawie zabójstwa generała policji Marka Papały, gdy pomówił o zlecenie morderstwa żonę ministra w rządzie PO [żonę byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego]. Dziś, po wieloletnich wyrokach, Piotr K. jest nadal notorycznym przestępcą poszukiwanym przez Interpol dwoma listami gończymi, podejrzanym m.in. o oszustwo i gwałt na Ukrainie”.

I dalej: „Jako dziennikarka wielokrotnie negatywnie opisywałam świat zorganizowanej przestępczości, domagając się zaostrzenia odpowiedzialności karnej dla tego rodzaju przestępców. Temu był poświęcony szereg materiałów, które przygotowałam, pracując w telewizji TV4. Jeden z nich postulował konfiskatę majątków członków mafii pruszkowskiej”.

Na oświadczenie Koteckiej odpowiedział Wojciech Czuchnowski, w kilku punktach odnosząc się do zarzutów żony ministra sprawiedliwości.

Do redakcji „Polityki” w środę przed południem wpłynęło pismo od pełnomocnika Koteckiej, który twierdzi, że artykuł na jej temat „zawiera szereg nieprawdziwych informacji”. Adwokat zażądał niezwłocznego usunięcia naszej publikacji wraz z towarzyszącym mu zdjęciem, przedstawiającym jego klientkę z mężem, ministrem Zbigniewem Ziobro podczas gali tygodnika „W Sieci”. Redakcja „Polityki” odmówiła usunięcia artykułu z serwisu internetowego, uznając, że dotyczy on ważnych spraw publicznych, wymagających wyjaśnienia. Z tego względu „Polityka” działa w interesie publicznym, który pozostaje pod ochroną prawa.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną