Grzegorza Schetynę na czele PO zastąpił Borys Budka, więc i sztab jest inny. Odeszli pociągający dotąd za sznurki Mariusz Witczak, Piotr Borys i Robert Tyszkiewicz. Czy zmiany personalne pomogą przeprowadzić kampanię, którą będzie można wreszcie nazwać udaną? Nawet jeśli niekoniecznie zakończoną sukcesem, to przynajmniej ciekawą, świeżą, atrakcyjną i przyciągającą nowych wyborców?
Sławomir Sierakowski: Którędy do Pałacu
Wystarczy zacząć słuchać?
– Chyba najważniejsza zmiana w porównaniu z poprzednimi kampaniami jest taka, że zatrudniamy ekspertów, których rzeczywiście słuchamy. Wcześniej eksperci też byli, ale ze słuchaniem ich przez politycznych decydentów było różnie – mówi „Polityce” jeden z obecnych sztabowców Kidawy-Błońskiej. I choć brzmi to absurdalnie, to taką informację słyszymy z kilku źródeł. – PO od jakiegoś czasu miała kłopot w zatrudnianiu specjalistów od kampanii, bo na rynku wszyscy wiedzieli, że rad ekspertów nikt tam nie słuchał – tłumaczy inny rozmówca.
Teraz specjalistów jest sporo i w różnych dziedzinach – od strategii, komunikacji, wizerunku, badań. Podobno mają spory wpływ na rzeczywistość. Nazwiska większości z nich są trzymane w tajemnicy. Kilka rzeczy o pracy sztabu jednak wiemy.
Czytaj też: Czy opozycja wstanie z kolan
Arłukowicz w terenie i Nowak w Warszawie
Szefem sztabu jest Bartosz Arłukowicz, który dzięki dużej energii i pomysłowej kampanii w eurowyborach 2019 zdobył najlepszy wynik ze wszystkich kandydatów, mimo że startował z drugiego miejsca na liście Koalicji Europejskiej. Teraz jeździ po kraju z Kidawą-Błońską, uczestniczy w spotkaniach i mobilizuje wolontariuszy. Obserwując media społecznościowe, można odnieść wrażenie, że wszędzie go pełno. I to prawda, choć – jak słyszymy – bardziej w terenie (czasami w Brukseli) niż w samym sztabie. W Warszawie strategiczne decyzje podejmują zwykle inni.
Najważniejszy jest Sławomir Nowak, który rywalizował z Arłukowiczem o przywództwo w sztabie. Były szef gabinetu premiera Donalda Tuska w latach 2007–09, następnie minister transportu 2011–13, był współtwórcą zwycięskich kampanii Platformy w 2007 i 2011 r. Działa w pewnym sensie nieoficjalnie – nie było go na konferencji, na której Budka przedstawiał osoby odpowiedzialne za kampanię. Ale w kwestiach strategicznych to on podejmuje decyzje.
Tak jak najważniejsze u Arłukowicza są energia i dobry kontakt z ludźmi, tak u Nowaka kluczowe jest to, że potrafi słuchać i na spokojnie analizować. W grupie strategicznej pracuje m.in. były szef gabinetu prezydenta Bronisława Komorowskiego Paweł Lisiewicz (2013–15), ostatnio aktywniejszy w mediach społecznościowych.
Czytaj też: Kidawa-Błońska ma przeprosić. Za całokształt
Leszczyna odpowiada za program
Ważną funkcję pełni mało znany poseł ze Śląska Michał Gramatyka. Do sztabu – na dyrektora operacyjnego – rekomendował go Budka, bo umie zarządzać projektami i sprawnie wykonuje zadania. Ma dbać o to, by wszystko było dowożone na czas.
Za program odpowiada Izabela Leszczyna, również posłanka ze Śląska, która jeszcze niedawno trzymała się w partii ze Schetyną, a teraz ma dobre relacje z Budką. W jej zespole pracują m.in. Tomasz Siemoniak (obronność), Beata Małecka-Libera (zdrowie), Marzena Okła-Drewnowicz (seniorzy), Urszula Augustyn (edukacja), Paweł Kowal (sprawy zagraniczne), a także koalicjantki PO: Małgorzata Tracz, Barbara Nowacka i Katarzyna Lubnauer.
Sama Leszczyna odpowiada przede wszystkim za kwestie gospodarcze i społeczne (jednym z jej flagowych projektów jest kwestia zachęt do pracy, tak by Polacy jak najpóźniej chcieli przechodzić na emeryturę). Program ma się skupiać na szeroko pojętym bezpieczeństwie – militarnym, socjalnym i zdrowotnym. Za kontakt z mediami i przekaz w mediach społecznościowych odpowiada z kolei Adam Szłapka.
Sondaż „Polityki”: Co tym razem zadziała na wyborcę?
Mąż doradza
Jedną z najważniejszych osób w sztabie – choć bez żadnej formalnej funkcji – jest mąż kandydatki Jan Kidawa-Błoński, reżyser. Jeździ na wszystkie spotkania i doradza, szczególnie przy okazji nagrywania relacji wizualnych z trasy. Jak pisały niedawno Agnieszka Kublik i Iwona Szpala w „Gazecie Wyborczej”, Kidawa-Błoński ma duży wpływ na żonę, co może rodzić napięcia w sztabie – gdyby okazało się, że jego rekomendacje są sprzeczne z opiniami ekspertów.
To, że sztab działa sprawnie, widać w mediach społecznościowych. Kidawa sporo jeździ po kraju. Organizuje spotkania w małych miejscowościach, frekwencja dopisuje. Relacje zdjęciowe i filmowe są estetyczne i ciekawe. Spoty – lepsze niż w poprzednich kampaniach. Dobra była też decyzja o mocnym przekazie związanym z kryzysem w ochronie zdrowia: opinia publiczna żyła awanturą wokół przekazania 2 mld zł na media publiczne zamiast na onkologię.
Czytaj też: Jak zmieniła się Platforma po zmianie lidera
Platforma szuka osi
Dzięki Arłukowiczowi widać sporą energię, mniej też ostatnio słychać wpadek i lapsusów językowych, z których kandydatka słynie. Ale nie można jeszcze powiedzieć, że sztab robi dobrą robotę.
– Kampania technicznie jest na pewno lepsza od poprzednich. Ale nie ma w niej najważniejszego: osi, która zdefiniowałaby polityczny podział na wyborców „naszych” i „nie naszych”. Tak żeby było wiadomo, do kogo i o czym mówi kandydatka – mówi ekspert, który dawniej współpracował z partią Tuska. Na przykład w 2005 r. w kampanii taką osią była Polska solidarna i liberalna. Teraz ciężko powiedzieć, jakich wyborców chce przyciągnąć PO. A bez tego trudno wygrać.
Czy na ten problem odpowie dzisiejsza konwencja? Partia zainwestowała w nią – jak mówi nam członek zarządu PO – ponad 1 mln zł . – Będzie ciekawie nie tylko pod względem formy, ale i treści – obiecywał nasz rozmówca. Jeśli PO rzeczywiście odrobi lekcje z kampanii, nie tylko w obszarze internetowych przekazów, udanych spotkań, ładnych filmów i zdjęć, ale też z programu i treści – pracę nowych sztabowców trzeba będzie docenić.
Czytaj też: Pakt Drugiej Tury, wyzwanie dla opozycji