Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Korupcja polityczna, czyli legalne przekupstwo

Ministrowie PiS i prezes Jarosław Kaczyński. Posiedzenie Sejmu 17 kwietnia 2020 r. Ministrowie PiS i prezes Jarosław Kaczyński. Posiedzenie Sejmu 17 kwietnia 2020 r. Adam Chełstowski / Forum
PiS potrzebuje większości, aby przeforsować tzw. ordynację korespondencyjną. Próby przeciągnięcia posłów na jego stronę nazywa się eufemistycznie „korupcją polityczną”. Szokujące, że mało już kogo razi to zjawisko.

Kilku liderów opozycji zaprotestowało przeciwko próbom kaperowania ich posłów i senatorów przez obóz władzy przed głosowaniami w sprawie zmian w kodeksie wyborczym. Mówili o niegodnych działaniach, a Paweł Kukiz wyraził się bardziej dosadnie, twierdząc, że posłowie jego formacji są traktowani „jak prostytutki”. PiS-owi chodzi o zebranie większości, aby przeforsować tzw. ordynację korespondencyjną w sytuacji, kiedy niepewny jest koalicjant – Porozumienie Jarosława Gowina. Zresztą posłowie Porozumienia też byli poddawani takim zabiegom. W grę wchodziło – jak wynikało z wielu niezdementowanych informacji – proponowanie posad w rządzie, jego agencjach lub w spółkach skarbu państwa.

Komentowano to jednak powszechnie z zaskakującą pobłażliwością, nazywając eufemistycznie i wybaczająco „korupcją polityczną”. Szokujące, że mało już kogo razi to zjawisko, jest traktowane niemal jako rutynowa praktyka. Namawiający posłów do zmiany frontu też się ani nie wstydzą, ani niczemu nie zaprzeczają. Panuje wręcz zgoda, że to może działania nieładne, ale pozostaje tylko apelować do sumień, bo formalnie nie da się nic zrobić.

Czytaj też: Coraz mniej zjednoczona prawica

Rządowe stanowisko w zamian za głos

Przytoczmy zatem odpowiedni fragment Kodeksu karnego. Oto art. 229 par. 1 głosi: „Kto udziela lub obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej osobie pełniącej funkcję publiczną w związku z pełnieniem tej funkcji, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat”.

Reklama