Minister środowiska odwołał dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego. Andrzej Grygoruk nie od razu poznał uzasadnienie decyzji, doprecyzował je później szef gabinetu politycznego ministra. Przemawiać za nią mają wyniki kontroli zabezpieczeń przeciwpożarowych przeprowadzonej w parku po wielkim pożarze sprzed kilku tygodni. Zazwyczaj dymisje dyrektorów parków narodowych nie budzą szczególnego zainteresowania, tym razem chodzi jednak o katastrofę nośną medialnie.
Dla przeciwników PiS to nic innego jak poszukiwanie kozła ofiarnego, próba odepchnięcia uwagi i odpowiedzialności od ekipy rządowej oraz jasny dowód, że dotychczasowy dyrektor jako bezpartyjny fachowiec po prostu znał się na swojej pracy. Przypominają, że Andrzej Grygoruk, choć wygrał konkurs na stanowisko już za obecnej władzy, był m.in. przeciwny pisowskim pomysłom zniesienia moratorium na odstrzał łosi i dosłownie zrobił wielkie oczy, gdy wizytujący park Mateusz Morawiecki wyraził nadzieję, że z pomocą personelu parku uda się coś zrobić z wilkami, których zdaniem premiera zbytnio się nazbierało.
Czytaj też: Jak premier nad Biebrzą straszył wilkami
Parki narodowe do reformy
Bez żalu Andrzeja Grygoruka żegnają z kolei wieloletni krytycy porządków w największym polskim parku narodowym.