Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Więcej fałszywych alarmów bombowych. Tak Rosja atakuje Polskę

Rzeszów, straż pożarna przed siedzibą Zarządu Wojewódzkiego PSL, w której ogłoszono alarm bombowy Rzeszów, straż pożarna przed siedzibą Zarządu Wojewódzkiego PSL, w której ogłoszono alarm bombowy Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Ponad 1,5 tys. fałszywych alarmów o podłożeniu ładunków wybuchowych odnotowała w 2019 r. straż pożarna. To aż siedem razy więcej niż rok wcześniej.

Dane pochodzą z systemu informatycznego Państwowej Straży Pożarnej, które uzyskał senator Krzysztof Brejza w odpowiedzi na zapytanie wysłane do komendy głównej PSP. Statystyki są niepokojące ze względu na drastyczny skok liczby fałszywych alarmów, ale i ze względu na liczbę ludzi, których trzeba było ewakuować. W 2019 r. w konsekwencji 1554 alarmów ewakuowano ponad 113 tys. osób. W 2018 r. było ich odpowiednio siedem i cztery razy mniej (219 alarmów i 26,5 tys. ewakuowanych), zaś w 2017 r. pięć razy mniej: 314 alarmów i 22,5 tys. ewakuowanych.

Czytaj też: Alarmy bombowe. Jak działa państwo?

Tropy wiodą do Petersburga

Oficjalnie służby milczą. Mimo to sporo wiadomo nie tylko o celach, ale i o sprawcach. Alarmy sprzed roku wysyłane były m.in. do supermarketów kilku sieci, szpitali oraz szkół. Działo się to w szczególnym momencie, bo w czasie matur, które poprzedzał strajk nauczycieli, zawieszony na czas egzaminów. Z reguły wysyłane były mailem, miały podobną treść. Na przykład: „za chwilę detonacja, eksplozja, zasobnik z gazem bojowym fosgen, bomba, ratujcie się, zginą ludzie”. Niektórzy przedstawiciele rządu – m.in. małopolska kurator oświaty Barbara Nowak – o wywołanie zamieszania oskarżali opozycję, nazywając fałszywe alarmy „atakiem na bezpieczeństwo dzieci i młodzieży”. „Czy jest jeszcze jakaś granica w walce o władzę? Jaki był cel tych wszystkich działań?

Reklama