Wygrana Rafała Trzaskowskiego nie jest całkiem nieprawdopodobna – w polityce trzeba unikać definitywnych stwierdzeń – ale przy takich wynikach pierwszej tury stało się jasne, że tylko kombinacja dobrej własnej kampanii, szczęścia, błędów i pecha Andrzeja Dudy doprowadzi do zmiany w Pałacu Prezydenckim.
Dlaczego tak sądzę? Przecież, mógłby ktoś powiedzieć, łączny wynik Trzaskowskiego i Szymona Hołowni jest lepszy niż Dudy (o jakieś 100 tys. głosów). Do tego dołożymy prawie milion głosów od Władysława Kosiniaka-Kamysza i Roberta Biedronia, a sondaże pokazywały, że elektorat Krzysztofa Bosaka podzieli się na trzy w miarę równe części (dudową, trzaskowską i zdemobilizowaną) i nie pomoże obecnemu prezydentowi. No i Duda, w gruncie rzeczy, już może zamawiać firmę przeprowadzkową. Przecież większość Polaków głosowała przeciw niemu!
Czytaj też: Przewaga Dudy, potencjał Trzaskowskiego. Teraz reset
Zmobilizowany elektorat Dudy
Ale to tak nie działa. Trzaskowski jest naprawdę bardzo daleko od zmiany ratusza na pałac. Inaczej to wyglądało jeszcze wczoraj o 21, gdy exit poll pokazał 11,4 pkt straty do Dudy, ale ostatecznie stanęło na ok. 13 pkt.
Nic dziś nie wskazuje, by zwarty, zmobilizowany i wierny Dudzie elektorat się rozpierzchł. Prezydent zdobył prawie 400 tys. głosów więcej niż PiS w 2019 r. (pomógł