Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Jarosław Kaczyński nie ma patentu na polskość

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Lublinie, 24 czerwca 2020 r. Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Lublinie, 24 czerwca 2020 r. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Tego naprawdę można mieć dość. W powyborczej rozmowie w kontrolowanym przez PiS Polskim Radiu Jarosław Kaczyński znów przyznał sobie prawo, którego nie ma.

„Jeżeli ktoś uważa, że warto być Polakiem, to musi być po tej stronie, która broni tradycyjnych wartości, która chce przebudowywać rzeczywistość tak, żeby była ona bardziej sprawiedliwa. Żeby wszystko to, co się wokół nas dzieje i ma charakter publiczny, było prowadzone w sposób nie tylko sprawiedliwy, ale i sprawny” – stwierdził Kaczyński w radiowej Jedynce w niedzielę.

Czytaj też: Panie Andrzeju, to się już nie sklei

Konflikt – oś polityki Kaczyńskiego

Nikt nie ma prawa wykluczać z polskości swych przeciwników politycznych ani obywateli, którzy na nich głosują. To nie są standardy demokratycznej debaty, to nikczemność polityczna i moralna, godząca w więź narodową. A wskutek tego wielkie zagrożenie dla pokoju społecznego.

Kaczyński z rozpalania konfliktu w Polsce uczynił oś swej polityki. Gdy wraca do tego brudnego chwytu już po wyborach prezydenckich, demoluje nie tylko politykę i atmosferę społeczną. Wystawia również na pośmiewisko pojednawczy przekaz Andrzeja Dudy i pozbawia go szansy na wolną od wykluczania całych grup społecznych drugą kadencję.

Nie można się na to godzić. Obóz Rafała Trzaskowskiego nigdy nie posunął się do takich metod. Przeciwnie, Trzaskowski wielokrotnie deklarował, że jest gotów rozmawiać z każdym, także ze zwolennikami swego rywala i z jego obozem politycznym. Nie powiedział nigdy, że kto głosuje na Dudę, nie ma polskiego serca.

Czytaj też:

  • Jarosław Kaczyński
  • PiS
  • Reklama