Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bagno bezkarności. Groźny projekt, także dla PiS

Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin w Sejmie. Grudzień 2019 r. Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin w Sejmie. Grudzień 2019 r. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Władza znów próbuje zapewnić bezkarność w przypadkach łamania prawa przez funkcjonariuszy publicznych w związku z pandemią. Ustawę PiS należałoby nazwać Lex Sasin.

Projekt w sposób oczywisty dotyczy wicepremiera Jacka Sasina (ale też np. premiera Mateusza Morawieckiego). Chodzi o druk pakietów wyborczych bez podstawy prawnej, czyli zanim odpowiednie przepisy weszły w życie – strata Poczty Polskiej sięgnęła blisko 70 mln zł. A także o nieprzeprowadzenie wyborów 10 maja. A może też o zamawianie przez resort zdrowia Łukasza Szumowskiego bezużytecznych maseczek u instruktora narciarskiego za 5 mln zł czy respiratorów od firmy zbrojeniowej za 200 mln zł – zarzut mógłby dotyczyć niegospodarności.

Czytaj też: PiS znalazł 70 mln dla poczty. W kieszeniach podatników

Władza znów przekracza uprawnienia

Teraz zdarzył się kolejny przypadek, kiedy urzędnicy mogliby odpowiadać za przekroczenie uprawnień – tym razem cała Rada Ministrów. Otóż w rozporządzeniu antycovidowym z 8 sierpnia zakazała ona zgromadzeń spontanicznych. Jako podstawę prawną podała ustawę antycovidową, która pozwala ograniczyć prawo do zgromadzeń. Tyle że jedynie dla zahamowania szerzenia się pandemii. Tymczasem zakazuje się zgromadzeń spontanicznych, nawet gdyby uczestnicy mieli maski i byłoby ich tylu, ilu dopuszcza się np. na weselach. W dodatku nie zakazuje się zgromadzeń objętych obowiązkiem zgłaszania, a tylko ogranicza się je do 150 osób.

Całkowity zakaz zgromadzeń spontanicznych (takie odbyły się np. w proteście przeciw aresztowaniu aktywistki LGBT Margot) jest więc złamaniem ustawy o zgromadzeniach i konstytucyjnej zasady, że prawa i wolności można ograniczać tylko w sposób proporcjonalny i bezwzględnie konieczny dla osiągnięcia celu.

Reklama