Bracia Szumowscy właśnie dołączyli do grona polskich milionerów. Marcin jako prezes giełdowej spółki, która rozbiła bank. Łukasz, były minister zdrowia, jako mąż swojej żony.
Artykuł miał służyć m.in. temu, by kolejny minister i rektor placówki nie odważyli się zamiatać spraw pod dywan. Ani odmawiać dostępu do informacji publicznej.
Szybko, bezczelnie i aby się udało, czyli na wydrę. Tak to dawniej nazywano. Rabuś wyrywał kobiecie z rąk torebkę albo facetowi portfel, mieszał się w tłum i było po sprawie.
Szefem resortu zdrowia niespodziewanie został ekonomista, obecny szef NFZ. Jak zareagują środowiska medyczne i czy uda mu się nawiązać z nimi lepszy kontakt, niż miał poprzednik?
Artykuł opisujący niewiarygodne zaniedbania Łukasza Szumowskiego ukazał się w dzisiejszej „Polityce”. Zapowiadaliśmy go od poniedziałku. Minister nie musiał czytać całości – doskonale wiedział, co zawiera. Jego odejście nie dziwi.
Dawno się nie zdarzyło, aby niemal jednocześnie składali dymisję politycy odpowiedzialni za tak wrażliwy społecznie resort. Wygląda to na wspólną ucieczkę spod ostrzału.
„Dzisiaj składam rezygnację z funkcji ministra zdrowia” – oświadczył Łukasz Szumowski. Pozostaje posłem, chce też wrócić do zawodu lekarza.
Ekipa ministra Szumowskiego dziwnie przywraca restrykcje. W społeczeństwo idzie przekaz: „tak naprawdę jest dobrze, a wszystko, co ogłaszamy, potraktujcie jako pic”.
Epidemia w Polsce okazała się złośliwa i nie ustąpiła po wyborach, wręcz przeciwnie. Eksperci wyjaśniają, prognozują i ostrzegają, a politycy PiS dalej produkują swoje dyrdymały.
Dystans społeczny to obecnie fikcja. Zniknęły gdzieś maseczki. Liczba zakażeń rośnie. Rząd znalazł się w pułapce, którą w dużej części sam skonstruował.