Różne bywają kompromitacje i załamania karier. Jaki VIP, taki upadek. Redaktor TVP3 z Lublina Tomasz Zalewa został zwolniony z pracy, gdy monitoring przyłapał go na rozrzucaniu śmieci ze śmietnika na placu im. Lecha Kaczyńskiego w Lublinie. Celem było ubarwienie i ubogacenie kadru służącego za ilustrację tezy o niskim poziomie utrzymania czystościowego owego newralgicznego politycznie (i alkoholowo) placu. Ot, taka krytyka władzy, jak to za PRL bywało – tu ktoś zapił, tam nabrudził, lecz tak ogólnie to partia czuwa.
Czytaj też: Nawet szef KRRiT z PiS przyznaje, że TVP sprzyjała Dudzie
Czysto? Nie po linii
Na placu było akurat czysto, a „po linii” miało być brudno. Czy prawda nie jest ważniejsza od przypadkowego, aktualnego stanu faktycznego? Trawnik co do zasady, by nie powiedzieć: historiozoficznie, jest trawnikiem brudnym. Jeśli w danej chwili akurat był wysprzątany, to był takowym wbrew prawom bytu i historii, a więc w zasadzie nieprawdziwie, czyli fałszywie.
Redaktor Zalewa miał szczęście pracować na odcinku partyjno-telewizyjnym w terenie trudnym, gdzie kandydaci głoszący idee patriotyczne i prawdziwie chrześcijańskie nieoczekiwanie przegrali z kosmopolitami i innym niepewnym elementem tworzącym władze miasta. Miasta, którego chlubą jest wszak Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II… Niestety, współobecność UMCS musiała wycisnąć swoje piętno na skołowanych umysłach mieszkańców.
Nad ich naprawą bardzo dzielnie pracował red. Zalewa. I pracowałby nadal, gdyby nie złośliwie rozmieszczone przez nastawionych antyrządowo włodarzy miasta kamery monitoringu.