Mija 40. rocznica Sierpnia 1980. Zaprosiliśmy na łamy internetowej edycji „Polityki” trzech publicystów młodszego pokolenia i różnych opcji, żeby zapytać, czy Sierpień ’80 jest jeszcze żywą ideą, czy już tylko martwą datą w historii. Tekst Bartosza Brzyskiego (Klub Jagielloński) zamyka cykl, wcześniej głos zabrali Piotr Górski z „Res Publiki Nowej” i Adam Ostolski z „Krytyki Politycznej”.
„Solidarność” to dziś z jednej strony symbol antykwaryczny, który najmłodsze pokolenie ogląda zza muzealnej szyby, z drugiej – nieustanny przedmiot politycznej walki między wciąż narzucającymi ton debacie, a dziś ponad 70-letnimi uczestnikami tamtych wydarzeń. Przez ostatnie dekady z jednej strony Adam Michnik, z drugiej Jarosław Kaczyński byli wiodącymi interpretatorami tego dziedzictwa, przekształcając je przez 30 lat na własną modłę, opowiadając polskość właśnie przez jej pryzmat. Dyskutując o „Solidarności”, mimowolnie wpadamy w żłobione przez nich koleiny.
Czytaj też: Euforia i strach. O Sierpniu ′80 z Barbarą Labudą
Wojna na antykwaryczne symbole
Ruch jest zbyt ważny, żeby go nie celebrować, i zbyt zmonopolizowany, aby go odkrywać.