Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wojna o zakaz ferm futerkowych. Na kogo postawi o. Rydzyk?

Ojciec Tadeusz Rydzyk i prezes PiS Jarosław Kaczyński Ojciec Tadeusz Rydzyk i prezes PiS Jarosław Kaczyński Piotr Lampkowski / EAST NEWS
Już raz prezes PiS przegrał walkę o zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Czy sprawa znów utknie w zamrażarce przez lobbystów do spółki z o. Rydzykiem?

W ostatni weekend Jarosław Kaczyński gościł na dorocznym spotkaniu Rodziny Radia Maryja. Mówił: „Trzeba dziękować, trzeba się w pas kłaniać ojcu dyrektorowi i tym wszystkim ojcom i wszystkim ludziom, którzy to niezwykłe dzieło wspierają”. A już dwa dni później na antenie Szczepan Wójcik, sponsor rozgłośni i jeden z największych hodowców zwierząt futerkowych w Polsce, stwierdził: „Opublikowano dziś film i dziś odbyła się konferencja w sprawie zakazu hodowli zwierząt futerkowych. To nie jest przypadek. Jako obywatel czuję się zdradzony przez PiS, który ewidentnie dogadał się z niemieckimi mediami, by zdradzić polskie rolnictwo i wprowadzić zakazy w tych sektorach, które są solą w oku naszej niemieckiej konkurencji”.

Zwierzęta. Temat drogi prezesowi

We wtorek w reportażu „Krwawy biznes futerkowców” Janusza Schwertnera z Onetu pokazano warunki panujące na największej takiej fermie w kraju (we wsi Góreczki). Właścicielem biznesu jest Wojciech, brat Szczepana Wójcika. Kilka godzin później PiS ogłosił swoją „piątkę dla zwierząt”, plan wprowadzający m.in. zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, zakaz trzymania zwierząt na łańcuchach i powołujący specjalną radę przy resorcie rolnictwa. Dziś projekt trafił do Sejmu, podpisał się pod nim sam Kaczyński.

Prezes jest zdeterminowany, i to z dwóch powodów. Po pierwsze, znany jest z wielkiej wrażliwości wobec zwierząt, a po drugie, firmował już raz ten pomysł swoim autorytetem i sprawę zablokowano. Tym razem nie pozwoli, żeby przez relacje lobbysty futrzarskiego z o. Rydzykiem sprawa utknęła w zamrażarce. Trzeba szarpnąć cugle i zakończyć ten temat ustawą – mówi jeden ze współpracowników Kaczyńskiego.

Pod pierwszym projektem prezes też się podpisał, ale w 2018 r. i on uległ naciskom m.in. Radia Maryja. Ustawa przepadła wraz z końcem kadencji. W tym tygodniu Kaczyński mówił, że w projekt zaangażowało się młode pokolenie partii, a tematem można się „w końcu na poważnie zająć”. Znów położył na szali swój autorytet.

Oderwać PiS od „niemieckich mediów”

Szczepan Wójcik stwierdził w Radiu Maryja, że Kaczyński działa pod dyktando niemieckich mediów. Chodziło o wspomniany reportaż Onetu. Dla prezesa PiS, który zapowiada dekoncentrację mediów, to wielka obelga. A prawda jest taka, że PiS już od kilku tygodni miał gotowy swój projekt prozwierzęcy. Partyjna młodzieżówka chciała go odpalić na dniach, a reportaż rzeczywiście sprawę przyspieszył. Janusz Schwertner pisał na Twitterze, co dość oczywiste, że Kaczyński zareagował na jego wstrząsający materiał.

Ale w PiS nie chcą łączyć tych dwóch spraw. – Wójcik już nam wypomina, ze działamy pod dyktat niemieckich mediów. Musimy się od tego odciąć, bo nasi wyborcy tego nie zrozumieją i nie wybaczą – twierdzi nasz rozmówca z PiS. Dlatego poseł Krzysztof Sobolewski, jeden z najważniejszych polityków przy prezesie i szef Komitetu Wykonawczego, odpowiedział Schwertnerowi: „Konia kują, żaba nogę podstawia”. Czyli: niech dziennikarz nie przypisuje sobie zasług, zbieżność dat jest przypadkowa.

Na kogo postawi ojciec Rydzyk

Najważniejsza rozgrywka toczy się w tej chwili między Nowogrodzką a o. Rydzykiem. Przed redemptorystą dylemat: czy dalej wspierać PiS, który od lat hojnie dotuje jego projekty (z pieniędzy rządowych, państwowych agencji, a nawet przelewając na fundację Rydzyka pokaźne kwoty z partyjnej subwencji), czy stanąć murem za także szczodrym Szczepanem Wójcikiem. Przekazał środki m.in. na dwa filmy TV Trwam: „Gender. Tęczowa rewolucja” i „Zmierzch. Ofensywa ideologii gender”. Dokłada się do działań Rydzyka, choć nie wiadomo dokładnie, jak bardzo, bo nikt nie ma dostępu do rozliczeń. Rok temu podczas inauguracji roku akademickiego w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej Wójcik został odznaczony medalem Pro Ecclesia et Patria.

Wygląda na to, że Rydzyk stawia teraz na Wójcika. W środę w Radiu Maryja gościła Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej, który Wójcik zakładał. Jak podkreśliła, branża futerkowa „zapewnia budżetowi państwa ok. 1,5 mld zł wpływów z eksportu w skali roku”. Dodała, że gdyby nie te fermy, odpady z produkcji mięsnej i rybnej musiałyby zostać zutylizowane konwencjonalnie, czyli spalone w spalarniach. „Kto będzie je spalał? Niemieckie firmy, które przejmą w całości rynek utylizacyjny w Polsce” – mówiła. W materiale TV Trwam przekonywano z kolei, że projekt PiS „uderza w całe rolnictwo”. Wypowiadał się Jacek Podgórski, też dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej: „Z zapowiedzi wynika, że organizacje ekologiczne właściwie ot tak będą mogły wejść sobie na teren gospodarstw rolnych”.

Patriotyczna twarz hodowców futer

38-letni Szczepan Wójcik jest mózgiem całej operacji lobbingowej, która już raz pokrzyżowała plany prezesa PiS. Cała jego najbliższa rodzina para się tym biznesem. Wojciech, starszy brat, jest specem od biznesu, Marcin i Zbigniew wolą trzymać się w cieniu. Z zaprzyjaźnionymi osobami prowadzą co najmniej kilkanaście firm i dziesiątki ferm hodujących setki tysięcy norek.

Wójcikowie wychowywali się na jednym z radomskich blokowisk. Szczepan po powrocie z Holandii, gdzie zatrudnił się na fermie norek, wziął kilkumilionowy kredyt i w 2009 r. uruchomił pierwszą swoją fermę w Polsce. Jak pisaliśmy w „Polityce”, to on i jego organizacje stoją za protestem rolników przed Sejmem z grudnia 2017 r., za głośnym marszem św. Huberta, a przede wszystkim za akcją #RespectUs (Szanujcie nas), która miała bronić dobrego imienia Polski za granicą, a przy okazji pokazać elektoratowi i prezesowi „patriotyczną twarz” hodowców. Do braci należy też Fundacja Wsparcia Rolnika. Było o niej głośno we wrześniu 2016 r., kiedy „Newsweek” ujawnił, że jej ekspertami są politycy PiS. Chodziło o ówczesnego ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, jego następcę Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Jacka Sasina oraz europosła Zbigniewa Kuźmiuka. Zapewniali, że nie brali za to pieniędzy.

Wójcikowi najmocniej zawsze pomagały media z koncernu Rydzyka. Na portalu naTemat.pl kiedyś zachwalał: „Media toruńskie to jedne z nielicznych, które nie bały się otwarcie wyrazić swojego zdania”. Jarosław Kaczyński w tym tygodniu też wyraził się jasno. – Wiemy, że mamy przeciw sobie część wyborców związanych z tą branżą, o. Rydzyka, że na temacie pożywią się Konfederacja i Solidarna Polska, już twierdzące, że ulegamy lewakom. Z drugiej strony jest przejęcie prezesa losem zwierząt, jego autorytet i młodzi ludzie, których takimi pomysłami możemy dla siebie pozyskać. Będzie gorąco, ale tym razem wprowadzimy ten zakaz – zapewnia polityk PiS. Poczekamy, zobaczymy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną