Kraj

Społeczna technokracja. Czym Hołownia kusi lewicę?

Szymon Hołownia i Hanna Gill-Piątek Szymon Hołownia i Hanna Gill-Piątek Mateusz Włodarczyk / Forum
Choć politycy Lewicy wypominają Szymonowi Hołowni konserwatyzm, to dla wyborców o lewicowej wrażliwości jego program może być w zupełności wystarczający.

Kiedy 8 września Hanna Gill-Piątek jako pierwsza posłanka ogłaszała swój transfer z Lewicy do Polski 2050, twierdziła, że decyduje się na ten krok, bo „w tym ruchu czuje życie i ogromną energię”.

Czytaj też: SLD już nie istnieje

Szacunek, pokora i rozgrywki personalne

Z Szymonem łączą nas wartości, np. empatia, podobne drogi, społeczne DNA i potrzeba bycia z ludźmi. Są różnice, ale kiedy fundamentem pracy są szacunek i pokora, różnice stają się tylko dodatkiem do tego, co nas łączy. Umówiliśmy się, że w sprawach, które nas dzielą, głosować będę zgodnie z tym, co obiecałam moim wyborcom – tłumaczyła na konferencji prasowej. I dodała, że chce dołączyć do Polski 2050, bo zależy jej na „innej jakości polityki”.

Gill-Piątek podjęła odważną decyzję, ale jej motywacje są dość mgliste. Czy nagle uznała, że parlamentarzyści Lewicy nie są empatyczni, a ich DNA jest antyspołeczne? Raczej nie. Czy są sprawy, którymi może się skuteczniej zajmować w Polsce 2050 jako samodzielna posłanka, bez wsparcia klubu i możliwości składania projektów ustaw? Na pewno nie.

Prawdziwych przyczyn decyzji należy raczej szukać w stwierdzeniu o poszukiwaniu „innej jakości polityki”. Jak zdradziła w wywiadzie dla portalu TVN24, o przejściu myślała od lutego – a właśnie wtedy straciła funkcję szefowej sztabu Roberta Biedronia, zanim właściwie zaczęła ją pełnić. Impulsem do transferu były więc raczej rozgrywki personalne w Lewicy niż niezgodność ideowa.

Czytaj też: Męki opozycji

Hołownia miał lepszy wynik na lewicy

Zarazem Gill-Piątek nie jest pierwszą osobą o lewicowej wrażliwości, którą były prezenter TVN do siebie przyciągnął. Jeśli wierzyć exit poll, w pierwszej turze wyborów prezydenckich takich osób było prawie pół miliona – zagłosowali jesienią na Lewicę, a latem na Hołownię (żeby było weselej, wśród wyborców Lewicy odnotował on lepszy wynik niż Robert Biedroń).

Choć więc SLD, Wiosna i Razem wykorzystują każdą okazję, by wypominać Hołowni konserwatyzm, to elektorat Lewicy i jej była posłanka widzą w Polsce 2050 coś, co pozwala im się do niej zbliżyć. Dla pewnej części Polaków wystarczający jest pewnie efekt nowości. Co wybory pojawiają się inicjatywy, które obiecują nową jakość – Ruch Palikota, Nowoczesna, Kukiz ’15 czy Polska 2050 – i co wybory część głosujących daje im kredyt zaufania.

To chyba jednak trochę za mało, by wyjaśnić duży przepływ wyborców między Lewicą a Hołownią. O co więc chodzi?

Czytaj też: Nauczka z błędów KOD

Tyle lewicy, ile wyborcom potrzeba

Z perspektywy ściśle lewicowej największymi chyba zarzutami wobec Hołowni jest jego niechęć do liberalizacji prawa aborcyjnego i wprowadzenia małżeństw jednopłciowych. Nie potrafił też określić, co myśli w sprawie pigułek „dzień po”. Lider Polski 2050 nie wyjdzie na barykady walczyć o związki partnerskie (choć deklaruje, że wprowadzającą je ustawę by podpisał), pewnie też nie będzie pierwszym bojownikiem o „Narodowy Program In Vitro” (choć twierdzi, że już nie uważa tej metody za nieetyczną).

Z drugiej strony w narracji Hołowni i jego środowiska bez większego problemu da się znaleźć punkty bliskie podejściu lewicowemu – czy to w kwestii mieszkalnictwa, klimatu, czy rozdziału Kościoła od państwa. W kampanii obiecywał walkę o zwiększenie dostępu usług publicznych i transportu zbiorowego, zapowiadał stworzenie instytucji Rzecznika Osób Wykluczonych i podkreślał, że podatki to nie kradzież, tylko „wspólna inwestycja w przyszłość następnych pokoleń”.

Polska 2050 projektem ściśle lewicowym się nie stanie. Jej podstawowym łącznikiem z lewicą będzie program antyautorytarnej, proekologicznej i stosunkowo prosocjalnej modernizacji, niespójnej jednak pod względem ideowym. I choć politycy Lewicy będą to Hołowni nieustannie wypominać, z perspektywy wielu wyborców o lewicowej wrażliwości absolutnie wystarczająca, a wręcz pożądana może być właśnie taka „społeczna technokracja”. W spory „światopoglądowe” przesadnie się nie angażujemy, skupiamy się na rozwiązywaniu problemów, jednak z większą wrażliwością społeczną niż tradycyjnie pojmowana technokracja. Zwłaszcza że w pakiecie jest charyzmatyczny lider, nieobciążony jeszcze grzechami polskiej polityki.

Marek Borowski: Moda na ruchy

Rywal, partner czy efemeryda

Ruch Hołowni jest więc dla sojuszu SLD, Wiosny i Razem dużym zagrożeniem. W uwzględniających go sondażach Lewica zazwyczaj spada poniżej progu. Choćby tylko z tego powodu trudno sobie wyobrazić współpracę między tymi siłami – politycznym interesem Lewicy jest Polskę 2050 zagryźć i zdusić w zarodku. Paradoksalnie byłoby to łatwiejsze, gdyby parlament przyjął projekt podwyżek pensji dla polityków. Było w nim bowiem zaszyte także znaczne zwiększenie subwencji partyjnych, co zasadniczo osłabiłoby ruch Hołowni względem sił, które subwencję otrzymują.

Z drugiej strony – i tu wchodzimy w sferę odległego political fiction – Polska 2050 byłaby dla Lewicy lepszym partnerem do rządzenia niż Koalicja Obywatelska, w której liczne jest zarówno grono konserwatystów, jak i liberałów sceptycznych wobec socjaldemokracji, ale i „społecznej technokracji”.

Te wszystkie rozważania mogą łatwo stracić na znaczeniu, jeśli Polska 2050 skończy tak jak dawne inicjatywy opierające się na autorytecie lidera – Ruch Palikota, Nowoczesna, Kukiz ’15 czy Wiosna, która wkrótce przestanie istnieć jako samodzielny byt. Hołownia ma do wyborów trzy lata. Podstawowym wyzwaniem będzie przetrwanie bez subwencji i z ograniczoną reprezentacją parlamentarną.

Czytaj też: Młodzi na standbayu

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną