Z tym wyrokiem PiS nie może zrobić tego, co robił z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego, zanim przejął nad nim władzę. Nie może odmówić jego publikacji, bo nie leży to w kompetencjach władzy wykonawczej. Nie można więc twierdzić, że wyroku nie ma, jeśli nie został opublikowany.
Czytaj też: Premier naruszył prawo. Symboliczne orzeczenie WSA
Kompromitacja Morawieckiego
Więc wyrok jest. Nieprawomocny, ale i bez tego jest dla premiera wielką kompromitacją. Pokazuje i zachowuje dla historii metodykę działania rządów PiS opartą na zasadzie, że prawo nie może krępować woli władzy. W tym przypadku wolą władzy było jak najszybciej przeprowadzić wybory prezydenckie z obawy, że sympatia odwróci się od Andrzeja Dudy. Na przeszkodzie stała pandemia, więc władza wymyśliła wybory korespondencyjne, rzekomo bezpieczniejsze.
Ale wymyśliła chaotycznie, w ostatniej chwili, w sposób niegwarantujący ani bezpieczeństwa głosujących, ani zabezpieczenia przed fałszerstwami. Ani realizacji konstytucyjnych warunków postawionych wyborom (mają być bezpośrednie, równe oraz tajne).
Ustawa poszła do Senatu, co zahamowało jej natychmiastowe wejście w życie. Więc premier Morawiecki zastosował prawny bajpas: zastąpił ustawę poleceniem. Polecił Poczcie Polskiej, by zorganizowała te nietajne, nierówne i niebezpośrednie wybory z pominięciem Państwowej Komisji Wyborczej.
Czytaj też: