Józef Cyrankiewicz podczas wydarzeń Czerwca ′56 grzmiał: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciwko władzy ludowej, niech będzie pewny, że mu tę rękę władza ludowa odrąbie”.
Jarosław Kaczyński w wystąpieniu dla członków i sympatyków PiS mówił o kościołach: „Musimy ich bronić za wszelką cenę”. Wezwał do czynnej obrony świątyń, bo inaczej nastąpi atak, który zniszczy Polskę i doprowadzi do triumfu sił, „których władza, w gruncie rzeczy, zakończy historię narodu polskiego”. No naprawdę, po tych słowach aż strach się bać.
Zadziałało wezwanie z Nowogrodzkiej
Na wezwanie prezesa zareagowali narodowcy Roberta Bąkiewicza, lidera Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”. Ogłosili powstanie Straży Narodowej. Bratnia nacjonalistyczna organizacja Obóz Narodowo-Radykalny (wprost nawiązujący do faszystowskiego ONR z lat 30. XX w.) natychmiast powołała Brygady Narodowe. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w sukurs liderowi PiS przyszły brunatne siły. Powstały bojówki władzy, podobne do tzw. tituszek Janukowycza podczas Euromajdanu w Kijowie.
Podczas środowych protestów we Wrocławiu w kilku miejscach wieloosobowe bojówki narodowców atakowały uczestników manifestacji. Dwie osoby trafiły do szpitala. Brunatni pobili też dwie dziennikarki. Prawdopodobnie tak zadziałało wezwanie z Nowogrodzkiej i hamulce puściły.