Kiedy lekarze dostaną wreszcie dodatki za ciężką pracę w czasach pandemii, z narażeniem zdrowia i życia? Przyznaje im je, w wysokości 100 proc. dotychczasowego wynagrodzenia, ustawa już uchwalona przez parlament i podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę. Zgodnie z prawem powinna więc już wejść w życie, a jednak ciągle nie obowiązuje. Okazuje się bowiem, że premier Morawiecki nie pozwala jej opublikować. Po prostu.
Czytaj też: Same szpitale i łóżka życia nam nie uratują
Łamanie prawa już nie dziwi, wciąż oburza
Znaleźliśmy się w rzeczywistości prawnej, której polskie prawo nie przewiduje. Konsekwencje są trudne do wyobrażenia. Premier może wstrzymać wejście w życie każdej ustawy, która mu się nie spodoba. Albo nie spodoba się prezesowi. Jego władza, nienadana mu przez konstytucję, okaże się większa niż władza Sejmu, Senatu i prezydenta razem wziętych.
To nie jest obchodzenie prawa, ale jego wyraźne łamanie. Absolutnie bezkarne, za to z cichą akceptacją Jarosława Kaczyńskiego, któremu ustawa, przyznająca lekarzom 100-proc. dodatki, po prostu się nie podoba, co wykrzyczał z trybuny sejmowej. Jego zdaniem Polski na nią nie stać, jej uchwalenie zaś nie jest niedopatrzeniem czy może niechlujstwem rządzącej większości, ale po prostu wredną robotą opozycji. W tym kontekście zachowanie premiera, teoretycznego zwierzchnika wicepremiera Kaczyńskiego, przestaje dziwić. Ale nie przestaje oburzać.
Czytaj też: