Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Co złego, to nie ja. Linia obrony Morawieckiego w sprawie wyborów

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
We wrześniu Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że wydając decyzję w sprawie wyborów „kopertowych”, premier rażąco naruszył prawo. Morawiecki chce kasacji wyroku.

Premier Morawiecki przekonuje teraz, że wcale nie zarządził wyborów „kopertowych”. To jego linia obrony po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który we wrześniu, po skardze RPO, stwierdził, że premier rażąco naruszył przepisy, wydając decyzję bez podstawy prawnej. Na podstawie jego decyzji Poczta Polska zapłaciła ok. 70 mln na druk pakietów wyborczych, a część samorządów przekazała jej dane swoich mieszkańców. Wychodzi na to, że premier na nie przerzuca winę – działały bez podstawy prawnej, bo jego decyzja była w ogóle nie na ten temat.

Czytaj też: Bagno bezkarności. Groźny projekt, także dla PiS

Morawiecki i odpowiedzialność

Przypomnijmy: 16 kwietnia premier wydał decyzję o przygotowaniu wyborów „kopertowych” w sytuacji, gdy nowelizacja Kodeksu wyborczego zawarta w kolejnej ustawie antycovidowej czekała na rozpatrzenie w Senacie – nie była obowiązującym prawem. W decyzji chodziło m.in. o przygotowanie struktury organizacyjnej, materialnej i kadrowej przez pocztę. Decyzję umieszczono na stronach internetowych samorządów terytorialnych 23 kwietnia 2020 r. wraz z pismem Poczty Polskiej zobowiązującym samorządy do przekazania jej spisu wyborców.

Dlaczego premier nie czekał na ustawę, która dałaby poczcie podstawy do działania? Bo zbliżał się 10 maja, czyli termin ogłoszonych wyborów prezydenckich. PiS-owi zależało na tej dacie, bo popularność Andrzeja Dudy malała i w partii obawiano się, że później może nie wygrać.

Reklama