Premier Morawiecki przekonuje teraz, że wcale nie zarządził wyborów „kopertowych”. To jego linia obrony po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który we wrześniu, po skardze RPO, stwierdził, że premier rażąco naruszył przepisy, wydając decyzję bez podstawy prawnej. Na podstawie jego decyzji Poczta Polska zapłaciła ok. 70 mln na druk pakietów wyborczych, a część samorządów przekazała jej dane swoich mieszkańców. Wychodzi na to, że premier na nie przerzuca winę – działały bez podstawy prawnej, bo jego decyzja była w ogóle nie na ten temat.
Czytaj też: Bagno bezkarności. Groźny projekt, także dla PiS
Morawiecki i odpowiedzialność
Przypomnijmy: 16 kwietnia premier wydał decyzję o przygotowaniu wyborów „kopertowych” w sytuacji, gdy nowelizacja Kodeksu wyborczego zawarta w kolejnej ustawie antycovidowej czekała na rozpatrzenie w Senacie – nie była obowiązującym prawem. W decyzji chodziło m.in. o przygotowanie struktury organizacyjnej, materialnej i kadrowej przez pocztę. Decyzję umieszczono na stronach internetowych samorządów terytorialnych 23 kwietnia 2020 r. wraz z pismem Poczty Polskiej zobowiązującym samorządy do przekazania jej spisu wyborców.
Dlaczego premier nie czekał na ustawę, która dałaby poczcie podstawy do działania? Bo zbliżał się 10 maja, czyli termin ogłoszonych wyborów prezydenckich. PiS-owi zależało na tej dacie, bo popularność Andrzeja Dudy malała i w partii obawiano się, że później może nie wygrać. Koniec końców wybory odbyły się w lipcu, Duda wygrał o włos.
We wrześniu WSA w Warszawie – w składzie: Grzegorz Rudnicki (sprawozdawca), Marta Kołtun-Kulik i Tomasz Stawecki – na wniosek RPO uznał, że premier działał bez podstawy prawnej. Takie orzeczenie mogłoby być podstawą do pociągnięcia go do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu za naruszenie art. 7 konstytucji: „Władza działa w granicach i na podstawie prawa”. Naruszył też, jak stwierdził WSA, konstytucyjne prawo do równych i bezpośrednich wyborów (art. 127 ust. 1).
Premier może na podstawie tego wyroku odpowiadać też z przepisu karnego o przekroczeniu uprawnień, czym spowodował stratę ok. 70 mln przez spółkę skarbu państwa, jaką jest Poczta Polska. Nic więc dziwnego, że się odwołuje.
Czytaj też: Czy ktoś odpowie za nieprzeprowadzenie wyborów?
Co teraz zrobi NSA?
Informację o skierowaniu przez premiera skargi kasacyjnej do NSA podała „Gazeta Wyborcza”. Według niej premier dowodzi, że nie zlecił Poczcie Polskiej, by przygotowała wybory, ale by podjęła „czynności zmierzające do przygotowania”. Czym miałoby się to różnić w praktyce?
Dalej twierdzi, że nie chodziło – jak pisze „Wyborcza” – o przygotowania do powszechnych wyborów korespondencyjnych (te przewidywała nowelizacja, która czekała w Senacie), tylko wyborów korespondencyjnych dla osób starszych, w kwarantannie i niepełnosprawnych. „GW” cytuje kasację premiera: że poczta miała działać „na przedpolu”, „wstępnie” oraz „preparacyjnie” – cokolwiek to oznacza.
Kluczowy może się okazać inny argument – że decyzja premiera była aktem „wewnętrznym”. To słowo odwołuje się do argumentu sądownictwa administracyjnego używanego wtedy, gdy sąd nie chce sądzić jakiejś sprawy. Argumentuje wtedy, że to akt „wewnętrzy”, a takich sądy administracyjne nie rozpatrują. W ten sposób NSA uchylił się np. od osądzenia skargi RPO na decyzję ówczesnego ministra środowiska Jana Szyszki o wycince Puszczy Białowieskiej. Albo decyzję ministra kultury Piotra Glińskiego o połączeniu muzeów II Wojny Światowej i Westerplatte, by to pierwsze przejąć.
WSA odrzucił argument o „akcie wewnętrznym” i osądził sprawę. Co zrobi NSA? Zobaczymy. Nie ma terminu na rozpatrzenie kasacji, może więc pójść na przeczekanie. A skargę kasacyjną wnosi się do WSA, który najpierw bada, czy spełnia wymogi prawa.
Czytaj też: Pakt Gowin–Kaczyński. Pokaz arogancji i bezwstydu
Jak PiS chce ochronić Morawieckiego
Tak długo, jak NSA nie rozpatrzy skargi, wyrok WSA nie jest prawomocny. A więc np. rozpatrywanie przez sądy wnoszonych przez obywateli skarg na bezprawne przekazanie przez niektóre samorządy ich danych osobowych Poczcie Polskiej będzie wstrzymane. Poczta może nie mieć skutecznego narzędzia, żeby domagać się od skarbu państwa zwrotu wydanych pieniędzy.
Tymczasem PiS podjął dwie próby uwolnienia premiera Morawieckiego, wicepremiera Jacka Sasina (który dostał zadanie zorganizowania wyborów kopertowych) i szefa Poczty Polskiej od winy: pierwsza to projekt zmiany art. 231 kk mówiącego o odpowiedzialności za nadużycie władzy, gwarantujący bezkarność w ramach działań przy zwalczaniu covidu. To upadło w Sejmie – nie zgodziła się Solidarna Polska. Druga próba to wniosek do Trybunału Julii Przyłębskiej, by tak zinterpretował art. 231 kk, żeby nie obejmował działań w obronie „wyższego dobra”. Takim ma być walka z pandemią.
Czytaj też: Wybory, których nie było, czyli nic za 70 mln