To już finisz. Najdłuższa kampania wyborcza nowoczesnej Europy – jak określił ją kandydat opozycji Konrad Fijołek – zbliża się do mety. I jest ekscytująco. W środę Rzeszów nawiedzili samorządowcy z całego kraju, od Gdańska, Sopotu, Pucka, Poznania, Wrocławia, Białegostoku, Lublina, Kielc, Jeleniej Góry po Ustrzyki Dolne. Przywieźli wielki kufer radości, nadziei i optymizmu i rozpakowali go na rzeszowskim rynku.
A4 i S19. Samorządowcy za Fijołkiem
Uciechy było mnóstwo, bo wszyscy murem stanęli za Fijołkiem, a gdy prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz powiedziała do zebranych: „W waszych rękach jest przyszłość waszego miasta i w tę niedzielę o niej zdecydujecie”, rozległy się brawa niczym burza czerwcowa. Nie gorzej wypadł prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, który przypomniał, że cała demokratyczna Polska patrzy na Rzeszów, a Tadeusz Truskolaski z Białegostoku nazwał nawet to miasto centrum polskiej demokracji. Jak dodał, najgorsza demokracja jest lepsza niż najlepsza dyktatura. Dlatego trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jakiego prezydenta chcą mieszkańcy. W domyśle: dyktatora czy demokraty?
„Nie dajcie się zwieść kandydatom, którzy mówią: przywiozę wam pieniądze, jak na mnie zagłosujecie. To psucie państwa, bo to nie są środki partyjne PiS. To pieniądze wszystkich Polek i Polaków. Prosimy was, aby z Rzeszowa poszedł w niedzielę wolnościowy sygnał” – wtórował Jacek Karnowski z Sopotu. „Wierzymy, że tak będzie” – dodał prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Były wiwaty, wspólne śpiewy, dużo zabawy, powiewały flagi miasta, rumieńców dostał nawet sam kandydat Konrad Fijołek, któremu wreszcie udzieliły się emocje i dał się im ponieść.