Bartosz Kramek od 2017 r. jest przez PiS uważany za szpiega rosyjskiego*, wroga ludu*, zamachowca nawołującego do puczu*, malwersanta* (do wyboru w razie potrzeby, a niepotrzebne skreślić). Fundacja Otwarty Dialog (FOD) stoi kością w gardle rządzących, a Kramek i jego ukraińska żona Ludmiła Kozłowska, prezeska FOD, od prawie czterech lat pozostają na indeksie.
FOD zgodnie ze swoim statutem zajmuje się praworządnością i pilnowaniem standardów demokratycznych w tzw. krajach postsowieckich. Najpierw na Ukrainie, w Kazachstanie i Mołdawii, a od kilku także w Polsce. W radzie FOD zasiadają poza Kramkiem Michał Boni, Andrzej Wielowieyski i Jacek Szymanderski.
Czytaj też: Czym rządowi naraziła się Fundacja Otwarty Dialog
Polska zakazuje, Europa pozwala
Bartosz Kramek, aktywny uczestnik ulicznych protestów przeciwko łamaniu konstytucji i zamachom na sądownictwo, na dobre podpadł PiS po opublikowaniu w 2017 r. na FB postu zatytułowanego „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd”. Proponował krok po kroku działania obywateli mające powstrzymać zamach PiS na rządy prawa w Polsce. Sugerował rozwiązania z kijowskiego Majdanu w 2014 r.
Wtedy przeciwko FOD, Kramkowi i Kozłowskiej wytoczono armaty. Nasyłano kontrole skarbowe, badano przepływy pieniędzy z i do fundacji. Podjęto nawet próbę przejęcia FOD poprzez powołanie komisarza, który miałby zastąpić prawowity zarząd. Nie zgodził się na to sąd.
W 2018 r. polskie władze uznały Ludmiłę Kozłowską za persona non grata w całej Unii Europejskiej, wpisano ją na listę SIS (osób niepożądanych w strefie Schengen) i wydalono do Kijowa.