Próby utrzymania większości przez Jarosława Kaczyńskiego przypominają nalewanie wody do durszlaka. Ktoś odchodzi, udaje się jakoś dobrać kogoś innego, wtedy wybywa ktoś inny. Kaczyński od miesięcy kombinował, jak obejść Jarosława Gowina i jego posłów; stąd porozumienie z Pawłem Kukizem, powstanie Partii Republikańskiej i układ z niezrzeszonymi Łukaszem Mejzą oraz Zbigniewem Ajchlerem.
Przez chwilę jest dobrze. Sejm wybiera kandydatkę PiS na rzeczniczkę praw obywatelskich i broni przed odwołaniem ministrów oraz wicemarszałka. I nagle odchodzi kolejna trójka posłów PiS.
Czytaj też: Coraz mniej Zjednoczona Prawica
Klub PiS nie ma formalnej większości w Sejmie
Zbigniew Girzyński, Małgorzata Janowska i Arkadiusz Czartoryski zakładają koło Polski Wybór (to już czwarte koło utworzone w tej kadencji – kurczą się wszystkie kluby parlamentarne).
Girzyński i Janowska byli bohaterami niedawnego tekstu „Polityki” o słabych ogniwach klubu PiS. Ich odejście nie jest wielką niespodzianką, od dawna byli skonfliktowani z kierownictwem partii Kaczyńskiego (Girzyński, kiedyś związany z wyklętym w PiS Adamem Hofmanem, był zawieszony w prawach członka partii, natomiast Janowska głosowała z ziobrystami przeciw ratyfikacji decyzji o zasobach własnych UE). Większym zaskoczeniem jest udział w tym przedsięwzięciu Czartoryskiego, wieloletniego posła PiS z Ostrołęki – on swój transfer tłumaczy sprzeciwem wobec porzucenia planów budowy elektrowni węglowej w Ostrołęce.
Odejście trójki posłów, którzy całkiem jasno oznajmili, że będą tworzyli siłę opozycyjną (choć „nietotalną”), oznacza, że po raz pierwszy od jesieni 2015 r.