Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Spowiedź „puczysty”. Jak dobra zmiana walczy z aktywistą

Bartosz Kramek podczas demonstracji w obronie swojej żony Ludmiły Kozłowskiej. Warszawa, sierpień 2018 r. Bartosz Kramek podczas demonstracji w obronie swojej żony Ludmiły Kozłowskiej. Warszawa, sierpień 2018 r. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Przewodniczący rady Fundacji Otwarty Dialog Bartosz Kramek opowiada o wpisie na Facebooku, który doprowadził go do aresztu, o walce z rządową propagandą i o tym, dlaczego jest mu wstyd przed własną żoną.

PAWEŁ RESZKA: Mieszkał pan z żoną wygodnie w miasteczku Wilanów. Firma, prężna fundacja. A teraz?
BARTOSZ KRAMEK: Właśnie wyszedłem z aresztu śledczego. Rodzina i przyjaciele wnieśli kaucję. Jestem dłużnikiem wielu osób.

Mieszka pan?
Na co dzień w Brukseli. W Warszawie w hotelu. Musieliśmy się wyprowadzić z Polski. Żona ma zakaz wjazdu.

Zatrzymało pana pięciu oficerów ABW.
W tym dwóch podpułkowników.

Czytaj też: Jak naprawić służby specjalne? Nie ma drogi na skróty

Pułkownicy przy zatrzymaniu to chyba wyróżnienie.
Trzymano nawet straż, gdy chodziłem do toalety. Uchylone drzwi – żebym nie zrobił sobie krzywdy. Wszystko w imię bezpieczeństwa państwa.

No to od początku. Cztery lata temu przed Sejmem trwały protesty w obronie wolnych sądów. Usiadł pan do komputera. Napisał na Facebooku: „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!”.
Cóż, spodziewałem się pewnych konsekwencji, ale nie aż takich. Moja żona wykazała się większą zdolnością przewidywania.

Bo nie ma pan wątpliwości, że trafiliście na celownik władzy właśnie przez ten wpis.
Wcześniej żadne organy nie miały do nas zastrzeżeń.

Władza was raczej lubiła, bo angażowaliście się w pomoc demokratom na

  • ABW
  • PiS
  • Ukraina
  • Reklama