Premier Morawiecki nie pojawi się na konferencji demograficznej w Budapeszcie. Zdominowali ją populistyczni liderzy prawicowi, więc to trochę dziwne, bo to z nimi rządowi Morawieckiego jest zwykle po drodze. Ale wydarzył się spór polsko-czeski wokół Turowa i premier tym uzasadnił swoją nieobecność na Węgrzech. Zapewnia, że na tym sporze koncentruje się dzisiaj jego działalność i że rząd dogada się z Czechami. No dobrze, ale przecież miałby na szczycie tę okazję, a tak wygląda, że jej unika. Mamy więc wrażenie, że jednak Warszawa pisowska nie dogaduje się z Pragą Babisza. Do tego stopnia, że zamierza zawiesić udział w spotkaniach Grupy Wyszehradzkiej z udziałem Czechów.
To Polska zaczęła ten spór
To kolejna niespodzianka, bo obóz Kaczyńskiego na co dzień chwali się, że Wyszehrad jest istotnym forum współpracy państw naszego regionu. Konferencja demograficzna w Budapeszcie nie zaprząta większej uwagi mediów zagranicznych. Dużo większe zainteresowanie budzi polski stan wyjątkowy na granicy z Białorusią oraz uporczywe ignorowanie orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie naruszania zasad praworządności przez władze PiS.
Kryzys wokół Turowa wywołała strona polska, ignorując zastrzeżenia i apele strony czeskiej. Czesi, owszem, są w trakcie kampanii wyborczej, a premier Babisz (w środę poparty przez Orbána) chce grać podobną rolę twardziela co szefowie rządów węgierskiego i polskiego, jednak nie są nastawieni konfrontacyjnie, składali propozycje złagodzenia napięcia, zwłaszcza na szczeblu lokalnym. Z perspektywy rządu Morawieckiego konflikt wkroczył w fazę niebezpieczną dla obozu Kaczyńskiego, więc politycy „zjednoczonej prawicy” zaostrzyli ton.