Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Stan wyjątkowy przedłużony po burzliwej debacie w Sejmie

Przemawia Mariusz Kamiński, posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks pokazuje zdjęcie dziewczynki z Michałowa. Przemawia Mariusz Kamiński, posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks pokazuje zdjęcie dziewczynki z Michałowa. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Sejm zgodził się na przedłużenie o 60 dni – do grudnia – stanu wyjątkowego na terenach graniczących z Białorusią. „Za” głosowali posłowie PiS, Konfederacji i Kukiz ′15. Koalicja Polska (głównie PSL) oraz Porozumienie wstrzymały się od głosu, reszta opozycji była przeciw.

Okazało się, że PiS niepotrzebnie w pośpiechu zmienił regulamin Sejmu tak, by do poparcia wniosku prezydenta o przedłużenie stanu wyjątkowego trzeba było zwykłej większości głosów, a nie – jak przy poprzednim wniosku – większości kwalifikowanej („za” więcej niż „przeciw” i wstrzymujących się razem). Głosowało bowiem 447 posłów, w tym 237 za przedłużeniem, 179 przeciw, 31 się wstrzymało. A więc zwolennicy stanu wyjątkowego i tak mieli większość kwalifikowaną.

Czytaj też: Strażnicy na granicy. Kim są?

Burzliwa debata. „Szantaż humanitarny”

Nie wiadomo, co przekonało posłów do przedłużenia stanu wyjątkowego. Na pewno nie argumenty Andrzeja Dudy. Paweł Soloch w imieniu prezydenta uzasadnił wniosek tym, że sytuacja na granicy się nie poprawiła, a więc nie ustały przyczyny wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Burzliwa – po wypchnięciu dzień wcześniej grupy uchodźców z ośmiorgiem dzieci do lasu – nocna debata trwała 2,5 godz. Przemawiający w imieniu klubu PiS Zdzisław Sipiera zauważył dobroczynne skutki stanu wyjątkowego: na granicy nie ma już happeningów i dziennikarzy robiących wywiady. Pokazywane przez opozycję zdjęcie małej dziewczynki z Michałowic nazwał „szantażem humanitarnym” i „powodowaniem najgorszego instynktu, jaki istnieje”.

Czytaj też: W lesie na granicy

W imieniu Koalicji Obywatelskiej wystąpił b.

Reklama