Nowe maszyny dołączyły do Boeinga 737-800 w wersji standardowej „Józef Piłsudski”, który pracuje dla rządu od prawie czterech lat. We flocie dla VIP-ów są jeszcze dwa małe, 19-miejscowe gulfstreamy G550, „Kazimierz Pułaski” i „Józef Poniatowski”. Pięć odrzutowców to bardzo dużo, jeśli nie za dużo. Bo samoloty rządowe powinny być używane wyłącznie do przewozu najwyższej rangi urzędników w ramach oficjalnych podróży. A grono uprawnionych powinno ograniczać się do prezydenta, premiera oraz marszałków Sejmu i Senatu.
Tajemnicze wyposażenie saloników
„Dmowski” i „Paderewski” różnią się od „Piłsudskiego” głównie tym, że zamontowane w nich dodatkowe zbiorniki paliwa umożliwiają przelot nad Atlantykiem jednym skokiem. Ich zasięg to 11 tys. km. Wyposażone są w silniki CFM International i osiągają prędkość podróżną 850–900 km/h. Dodatkowe wyposażenie stanowi m.in. system IFF (Friend or Foe), czyli identyfikacja „swój czy obcy” – bardzo przydatna, gdy maszyna wlatuje w przestrzeń objętą działaniami militarnymi.
Precyzyjny GPS jest wspomagany systemami, które uniemożliwiają blokadę sygnału z satelity. W nowych rządowych boeingach zainstalowano także własny system obrony. Gdyby w ich kierunku ktoś wystrzelił rakietę, gorące race przyciągną pocisk i ochronią samolot. Transmisja danych z pokładu maszyny może być kodowana i tajna, co umożliwia zarządzanie państwem z powietrza.