Kraj

Sędziowie jak przy taśmie. Podsłuch nasz powszedni

Jeśli prowadzi się kilkadziesiąt spraw po 100–300 i więcej tomów, każdy po 200 kart, a w międzyczasie trzeba rozpatrzyć wnioski o podsłuch, to trudno o wnikliwość. Jeśli prowadzi się kilkadziesiąt spraw po 100–300 i więcej tomów, każdy po 200 kart, a w międzyczasie trzeba rozpatrzyć wnioski o podsłuch, to trudno o wnikliwość. Lepasik / PantherMedia
Funkcjonariusz może stworzyć fabułę, która niekoniecznie jest zgodna z materiałami i rzeczywistymi potrzebami śledztwa – mówi „Polityce” doświadczony prokurator.
Prok. Ewa Wrzosek podczas posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej ds. inwigilacjiSławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl Prok. Ewa Wrzosek podczas posiedzenia senackiej komisji nadzwyczajnej ds. inwigilacji

Służby działają zgodnie z prawem, a zgodę na kontrolę operacyjną wydaje niezależny sąd – tak brzmi oficjalny przekaz PiS i rządu po ujawnieniu inwigilacji Pegasusem telefonów prokurator Ewy Wrzosek, senatora Krzysztofa Brejzy i mecenasa Romana Giertycha. W praktyce kontrola sądowa jest znikoma. „Sądy wydają zgody na podsłuchy tak jak stołówka ziemniaki: w ponad 99 proc. przypadków” – twierdzi Fundacja Panoptykon, zajmująca się technikami nadzoru nad społeczeństwem. O tym, jak to wygląda, mówią „Polityce” ludzie znający sprawę od podszewki.

Czytaj też: Senatorzy ścigają Pegasusa. Niewyobrażalna skala inwigilacji

Jeden sędzia, i to „z łapanki”, 120 wniosków

W Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie trafiają wnioski o podsłuchy z CBŚP, CBA i ABW, zajmuje się tym jeden sędzia, i to „z łapanki”, czyli z dyżuru. Służby nie informują go, bo nie muszą, jakich instrumentów użyją w kontroli operacyjnej. Takich wniosków wpływa nawet 120 dziennie, sędzia więc nie czyta ich, tylko klepie jak na taśmie w fabryce, bo spieszy się na wokandę – opowiada Robert Ostropolski, który pięć lat kierował wydziałem zwalczania zorganizowanej przestępczości kryminalnej CBŚP w Szczecinie. Składał rocznie ok. 20 wniosków o podsłuch i żadnego nie odrzucono ani nie cofnięto do uzupełnienia.

Sędzia Piotr Gąciarek z SO w Warszawie sam miewał 30–40 wniosków dziennie. – Zdecydowanie za dużo, żeby się tym zająć należycie – przyznaje. Sędzia nie rozpatruje wniosków takiej wagi w komfortowych warunkach, z asystentami pod ręką, lecz gnieździ się w pokoju dwa metry na metr w kancelarii tajnej, bez okna, bez pomocy i szans choćby na konsultacje z kolegą po fachu.

Czytaj też: Cicha władza Kamińskiego

Uzasadnienie tylko przy odmowie

Mamy za małe możliwości zweryfikowania, czy sądowi wraz z wnioskiem przekazano całość materiałów uzasadniających kontrolę operacyjną. Tego sąd nigdy na 100 proc. nie będzie wiedział. Kolejną sprawą jest to, czy prawidłowo oznaczono tożsamość właściciela telefonu i inwigilacji będzie podlegać domniemany przestępca, a nie polityk opozycji czy aktywista – mówi Gąciarek.

Sędzia Grzegorz Kasicki ze Szczecina podkreśla: – Jeśli prowadzi się kilkadziesiąt spraw po 100–300 i więcej tomów, każdy po 200 kart, a w międzyczasie trzeba rozpatrzyć wnioski o podsłuch, to trudno o wnikliwość. Do tego procedury zachęcają sędziów do zatwierdzania wniosków – np. uzasadnienie muszą pisać tylko, gdy odmówią. Jeśli się zgodzą, wystarczy podpis.

Czytaj też: Wszystkie twarze Mariusza Kamińskiego

Funkcjonariusz może stworzyć fabułę

W jednym z sądów okręgowych w północno-zachodniej Polsce usłyszeliśmy, że wniosków wpływa mało i każdy jest weryfikowany z materiałami źródłowymi, z udziałem prokuratora i prowadzących sprawę funkcjonariuszy. Większość naszych rozmówców podkreśla jednak, że sąd działa pod presją czasu i w praktyce musi wierzyć w to, co napisano we wniosku.

Tymczasem funkcjonariusz może stworzyć fabułę, która niekoniecznie jest zgodna z materiałami i rzeczywistymi potrzebami śledztwa – zauważa prokurator Arkadiusz Roćko. Przez dekadę analizował takie wnioski w Prokuraturze Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim (za pośrednictwem prokuratora okręgowego wnioski mogą składać lokalne jednostki policji i prokuratury).

Niektóre odrzucał, bo obejmowały przestępstwa „niekatalogowe” (ustawa o policji dopuszcza podsłuchy w przestępstwach przeciwko życiu, narkotykowych, związanych z bronią itp.). Inne miały „trałować” domniemanego sprawcę: np. przy okazji kontroli operacyjnej w sprawie narkotykowej próbowano szukać dowodów innych przestępstw. Zaskakiwać może to, że prokuratorzy odsiewają wnioski trzy razy częściej niż sędziowie, ale łącznie to i tak kropla w morzu: zaledwie 1,3–1,7 proc. złożonych wniosków (według danych ministra spraw wewnętrznych i prokuratora generalnego).

Podsłuchów przybywa

Tymczasem podsłuchów przybywa: z danych rządowych wynika, że w 2020 r. założono ich ponad 6 tys., a Panoptykon alarmuje, że jest ich nawet 8–10 tys. rocznie. – Policjant, funkcjonariusz służb czy prokurator stoją po jednej stronie barykady. Gdy kontrola niezależnego sądu jest iluzoryczna, wystarczy z ich strony odrobina złej woli bądź politycznego skrzywienia, żeby szukać haków na polityka albo skrzywdzić niewinnego człowieka – mówi Ostropolski.

Prokurator Ewa Wrzosek podkreśla: – W moim przypadku kierowano się widocznie przekonaniem, że Pegasus jest niewykrywalny, bo użyto go nawet bez pozorów legalności, po wniosku o kontrolę operacyjną nie ma śladu. Informacje o tym, że była inwigilowana, jak mówi, mocno nią „rąbnęły”: – Czuję się odarta z prywatności, obnażona i wystawiona na widok publiczny. To porażające, nie życzę tego najgorszemu wrogowi.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną