Oblanie ambasadora Rosji czerwoną farbą – niezależnie od szczerej ukraińskiej intencji czy wykorzystania incydentu przez rosyjską propagandę – wywołało pytania: po co w ogóle utrzymujemy stosunki dyplomatyczne z Rosją i czy nie należy tego akurat dyplomaty wydalić z naszego kraju. Można się tu powoływać na historię i praktykę stosunków międzynarodowych w ogóle, bo wiadomo, że państwa zawsze próbują utrzymać stosunki dyplomatyczne, nawet jeśli o partnerach mają zdanie najgorsze. Polska utrzymywała i utrzymuje relacje z dyktaturami, np. Koreą Północną. Z wielu względów jest to użyteczne, choć trudne do oceny w kategoriach moralnych.
Czytaj też: Chiny nie rzucają Rosji kół ratunkowych
Kryterium ukraińskie
Dziś jednak trzeba przyjąć zupełnie inne kryterium postępowania. Jedyne i podyktowane tragedią ukraińską. Polska nie powinna czynić niczego, co mogłoby Ukrainie zaszkodzić i utrudnić jej i tak trudną sytuację. Spójrzmy, jak postępowała ona sama. Mimo że była w stanie wojny z Rosją już w 2014 r., wciąż utrzymywała z nią stosunki dyplomatyczne, widocznie jest to i było potrzebne. Utrzymuje stosunki, choć ma nieporównanie poważniejsze powody do ich zerwania; sytuacji Polski i Ukrainy w tej sprawie nawet nie ma co porównywać. Czy zerwanie Warszawy z Moskwą służyłoby rozwiązaniu konfliktu? Na pewno Ukrainie w niczym nie pomoże.
Państwa, nawet wojujące ze sobą, utrzymują jakieś kanały kontaktów. Nawet w toku II wojny światowej alianci w pewnym momencie nasilili tajne relacje z Niemcami, szukając osób, które mogłyby przekazać Hitlerowi ich stanowisko i wpłynąć na przebieg wojny. Podejmuje się takie próby za pośrednictwem wywiadów (niewiele z tego wyszło, ale to inna sprawa). Zresztą zwykle w sprawach stosunków – nawet skomplikowanych i wrogich – łatwo coś rozbić, a dużo trudniej potem naprawić.
Bryc: Żegnaj kawo i whisky. Sklepy i apteki w Rosji świecą pustkami
Co robi ambasador
Wróćmy do rosyjskiego ambasadora. To postać, tak jak jego mocodawcy, negatywna. Od długiego czasu jego wypowiedzi zdradzają pogardliwy, szkodliwy i propagandowy stosunek do naszego kraju. Posługuje się w swych oświadczeniach niewłaściwym, kłamliwym językiem. Nasze MSZ dawno już powinno zwrócić mu na to uwagę i zapewne należało energiczniej interweniować. Prawdopodobnie do kontaktów wystarczyłby dyplomata na niższym szczeblu.
Jednakże nie wiem, czy zalecałbym obniżenie rangi stosunków dyplomatycznych z Rosją. Rosja oczywiście natychmiast pożegnałaby naszego ambasadora. Trzeba by najpierw dobrze zbadać, czy skórka warta jest wyprawki. Rola ambasadora polega również na wspieraniu naszych rodaków żyjących w Rosji. To ważne zadanie, choć nie wiem, jakie są dziś możliwości działania polskiego ambasadora w Moskwie. Ambasador służy władzom wiedzą ekspercką, tłumaczy okoliczności wpływające na proces decyzyjny, opisuje atmosferę, w której podejmowano decyzje, jak również stara się ocenić stan emocjonalny polityków, ich przekonania czy nawyki. Znów nie wiem, jakie tu nasz ambasador ma możliwości działania. Decyzję o obniżeniu rangi stosunków trzeba by podejmować na podstawie opinii najbardziej zainteresowanych osób.
W normalnych czasach i z cywilizowanymi partnerami ambasadorzy upowszechniają w społeczeństwach wiedzę o wzajemnych stosunkach, o historii, kulturze i dziedzictwie obu narodów. Utrzymują kontakty ze środowiskami akademickimi, eksperckimi, naukowymi, kulturalnymi. Wobec dzisiejszej faszystowskiej propagandy Kremla to zadanie nierealne. Dziś rosyjski sąsiad jest naszym wrogiem, otwarcie nam grozi i nas szkaluje. Takie czasy.
Czytaj też: Seria tajemniczych zgonów rosyjskich oligarchów. Za dużo wiedzieli?