Bruksela zrobiła to, mimo że to właśnie senackie poprawki wykonują wszystkie praworządnościowe tzw. kamienie milowe, od których Unia uzależnia wypłatę Polsce pieniędzy z KPO. Szefowa KE Ursula von der Leyen, która przyjeżdża w czwartek do Polski, mogłaby wstrzymać się z uroczystym podpisem, stawiając władzy warunek przyjęcia tych poprawek. Oczywiście sukces nie byłby gwarantowany, ale możliwy. KE nie wykorzystała tej możliwości.
Senat przyjmuje poprawki niezbędne
W Senacie ścierały się dwie opcje poprawek. Maksymalistyczna, która dodawała do ustawy likwidację neo-KRS i zmianę sposobu wyłaniania jej członków. I minimalistyczna: zmiany absolutnie konieczne, by wykonać wyroki TSUE dotyczące postępowań dyscyplinarnych i ich skutków w postaci odsunięcia sędziów od orzekania. Wersja maksymalistyczna dawałaby PiS pretekst do odrzucenia poprawek, bo wykraczałyby poza projekt prezydencki, który o neo-KRS nic nie mówi. Z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego wynika, że takie poprawki są sprzeczne z konstytucją.
Senatorzy opozycji zdecydowali się więc zgłosić tylko poprawki niezbędne. Ale jednocześnie do porządku obrad wprowadzono drugie czytanie senackiego projektu zmiany ustawy o KRS, który przywraca zasadę, że sędziów do niej wskazują sędziowie.
Do projektu złożył uwagi m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek, czego nie zrobił na etapie prac w Sejmie. Nie prezentował ich osobiście (zastępca Valeri Vachev wyjaśnił, że „w ostatniej chwili zaistniała ważna przeszkoda”). W opinii RPO podkreśla, że uchwalona przez Sejm ustawa nie naprawia wymiaru sprawiedliwości, bo nie zmienia zasad wyłaniania sędziów do neo-KRS, a więc nadal nominacje sędziowskie będą się odbywały w sposób, który w orzecznictwie TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka został uznany za naruszający gwarancje sędziowskiej bezstronności i niezależności.