Ogłaszam mobilizację – zakrzyknął lider PiS Jarosław Kaczyński na partyjnej konwencji i od razu było wiadomo, że to hasło ma bardzo silny militarny podtekst. Prezes wyznaczył bezpieczeństwo na główne hasło kampanii przed nadchodzącymi wyborami i jak na siebie bardzo dużo mówił o militariach. PiS stawia na obronę, przekonywał Kaczyński i na bezpieczeństwie postanowił oprzeć walkę o głosy.
Szybki atak… na opozycję
Trzy dni później premier, wicepremier i minister obrony stali w szyku niemal na baczność na tle pancerzy. Na miejsce pierwszej obronnej konferencji tej kampanii wybrali Hutę Stalowa Wola, znaną i zasłużoną firmę dziś pod skrzydłami PGZ. To miejsce, gdzie powstają najważniejsze i największe produkty polskiej zbrojeniówki: armatohaubice Krab, moździerze samobieżne Rak i bojowe wozy piechoty Borsuk. Groźne pojazdy jakby salutowały podniesionymi lufami, a ich siła ognia i odporność pancerza zdawały się dodawać pewności siebie politykom partii rządzącej. PiS zamierza przeprowadzić udaną kampanię również przy użyciu sił pancernych, artylerii, pocisków i rakiet. Gdyby nie odległy o ponad rok horyzont wyborczy, można by mówić o blitzkriegu. Czeka nas jednak raczej walka na wyniszczenie.
Niszczona będzie oczywiście opozycja. Premierowi Morawieckiemu zabrało mniej niż dwie minuty od rozpoczęcia przemówienia, by zaatakować PO. Wcześniej, już w pierwszych zdaniach, oddał hołd Jarosławowi Kaczyńskiemu i podziękował Mariuszowi Błaszczakowi za wkład w umacnianie narodowej obronności.