Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

PiS, CBA i agent Tomek, czyli sprawa „willi Kwaśniewskich" umorzona

Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy. Pabianice, 15 lipca 2022 r. Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy. Pabianice, 15 lipca 2022 r. Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl
Śledztwo w głośnej sprawie tzw. majątku Kwaśniewskich zostało właśnie – po sześciu latach! – umorzone. Ale autorzy tej akcji swój cel, czyli dezawuowania i nękania przez lata byłego prezydenta i jego żony, przynajmniej w części osiągnęli.

Operacja wyglądała na pewniaka. No bo tak: figurant z najwyższej półki, sam prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, bardzo popularny. Trochę celebryta, choćby z uwagi na częste teksty o nim, jego małżonce i córce w wysokonakładowych pismach oraz rozmaitych mediach elektronicznych. Nośny w narodowym odbiorze temat: okazała willa, i to w modnym od wielu dekad, a w ludowym mniemaniu ikonicznym wręcz pod względem bogactwa i snobizmu Kazimierzu nad Wisłą. I wreszcie instytucja wyznaczona do przeprowadzenia akcji: prokuratura w Katowicach, słynąca jako ta od zadań specjalnych – czy to rangi politycznej, czy z racji finansowego wymiaru prowadzonych postępowań.

Czytaj też: „Kazali mi kłamać”. Agent „Tomek” oskarża polityków PiS

Agent Tomek na tropie

Przypomnijmy, bo historia zaczęła się przecież dość dawno, przed sześcioma laty: śledztwo dotyczące majątku Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich zostało wszczęte przez ówczesną Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach (obecnie Prokuratura Regionalna) w 2007 r., w czasie pierwszych rządów PiS. Za powód posłużyła rozmowa nagrana potajemnie przez ochroniarzy brylującego wtedy w świecie biznesu Aleksandra Gudzowatego z byłym premierem Józefem Oleksym (skądinąd z lewicy). Lubiący biesiady i zwierzenia Oleksy opowiadał Gudzowatemu, w mało wybrednych skądinąd słowach, co myśli o Kwaśniewskich i ich majątku. Zasugerował m.in., że para prezydencka pozyskała znakomicie położoną i piękną willę w Kazimierzu Dolnym. Równocześnie przekonywał interlokutora, że jego byli przyjaciele mogą mieć kłopoty z wytłumaczeniem się fiskusowi.

Atrakcyjny trop ochoczo podjęli oczywiście agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wprawdzie ludziom Mariusza Kamińskiego nie udało się znaleźć żadnych nieprawidłowości w przypadku nabycia przez obywateli Kwaśniewskich nieruchomości w Wilanowie i na północy Polski, ale z uwagą zajęli się willą w Kazimierzu Dolnym. Przyjęli, że posiadłość należy do Kwaśniewskich, a formalnie jedynie jest przepisana na ich znajomych.

Wobec politycznego wymiaru sprawy CBA postanowiło sięgnąć po broń najwyższego rażenia, czyli prowokację w postaci tzw. zakupu kontrolowanego. Do jej przeprowadzenia kierownictwo wyznaczyło najzdolniejszego wówczas – w swoim mniemaniu – funkcjonariusza, który wszedł potem zresztą do niechlubnej (czy raczej kabaretowej) historii służb specjalnych państwa PiS, a mianowicie Tomasza Kaczmarka znanego powszechnie jako „agent Tomek”. Miał on namówić formalnego właściciela willi w Kazimierzu do jej sprzedaży z nadzieją, że przekaże potem uzyskaną sumę Kwaśniewskim, służby zaś to udokumentują, zyskując niezbity dowód do postawienia przed sądem najbardziej cenionego nie tylko na lewicy polityka antypisowskiej opozycji.

Panie prezesie, zadanie wykonane

Agent „Tomek” – jak to generalnie miał w zwyczaju – nie sprostał zadaniu. Prowokacja nie wypaliła i w 2010 r. prokuratorzy musieli umorzyć śledztwo z braku dowodów przestępstwa. Wprawdzie sześć lat później – po kolejnym zwycięstwie PiS – prokuratura podjęła wątek majątku Kwaśniewskich raz jeszcze, ale – czego dowodem ponowne umorzenie – bez oczekiwanych rezultatów (jak opisuje „Gazeta Wyborcza”, z powodu braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie przestępstwa). W każdym razie stricte prawnych, bo przecież przez cały ten czas można było Kwaśniewskich (a więc, co nie bez symbolicznego przynajmniej znaczenia, byłą głowę państwa!) medialnie i politycznie nękać czy – jak się to mówi w slangu – „grillować”.

Oskarżeniom czy insynuacjom, a w podtekście zniewagom nie było końca, brylowali w nich politycy obozu władzy (także ci z pierwszych jego szeregów) i brukowce. I w tym sensie choć źródłowa prowokacja się CBA nie udała, to operacja swój cel – w postaci dezawuowania Aleksandra Kwaśniewskiego – przynajmniej częściowo osiągnęła. A przecież o to szefom Biura w istocie chodziło.

Swego czasu, kiedy były prezydent był wciąż wpływowym aktorem na politycznej scenie i jednym z czołowych przeciwników rządzącej ekipy, hyr o prezydenckiej willi w Kazimierzu w lud poszedł. Teraz zaś – kiedy i znaczenie Aleksandra Kwaśniewskiego na politycznej scenie jest już siłą upływu czasu mniejsze, a i są inne tematy zastępcze, mające przykryć faktyczne problemy kraju – śledztwo umorzono. „Z braku dostatecznych danych”… I cóż z tego, że Tomasz Kaczmarek (agent „Tomek”) opowiedział w końcu dziennikarzom TVN, jak to Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, jego ówcześni szefowie w CBA (dziś kierujący MSWiA), naciskali na niego, by preparował raporty operacyjne, a więc fałszował dowody w sprawie Kwaśniewskich.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną