Była premier ostatnio zdecydowanie odżyła. Udziela wywiadów, występuje w mediach ogólnopolskich, przemawia, jakby była premierką. Jeździ po kraju, witana kwiatami, a Polacy skandują jej imię. Znów jest blisko wyborców, wyrozumiała dla nich i „swoja”. Ludzie robią sobie z nią zdjęcia, ona ich przytula. „Dziękuję za spotkanie w #Tarnów i rozmowy o polskich sprawach!” – pisze na Facebooku. Kolejnego dnia relacja z Żelechowa i Kłoczewa: „Z premierem Kowalczykiem rozmawialiśmy dziś o sprawach szczególnie ważnych dla polskich rolników”. Cieszy się, że mogła się spotkać z mieszkańcami Istebnej: „Rodzinne więzi i wspólne dziedzictwo – to podstawy polskich lokalnych społeczności”.
Czytaj też: Do biegu, gotowi… Kampania nieformalnie już się zaczęła
Jak Kaczyński Szydło upokorzył
Jeden z polityków PiS, partyjny stronnik Beaty Szydło, który wie o niej sporo, przyznaje, że trochę bała się tego powrotu. – Bardzo przeżyła publiczne odejście syna Tymoteusza z kapłaństwa. Minęły już prawie trzy lata, ale obawiała się, że jak wróci, to media znów jej to będą wyciągać – opowiada nasz rozmówca. Jak dodaje, od kilku tygodni Szydło się przekonuje, że elektorat jest w tej sprawie bardzo wyrozumiały i tęsknił za „swoją premier”.
Była premier ma świadomość tych atutów. Kiedy została przez Jarosława Kaczyńskiego zdegradowana do roli wicepremierki, bo akurat wtedy prezes zachwycił się