Kwartet na jeden głos
Gra prezesa. Czyli jak Kaczyński zarządza swoim politycznym chórem
Kaczyński, Morawiecki, Ziobro, Duda... co najmniej te cztery głosy reprezentują obóz rządzący Polską od blisko siedmiu lat. W drugiej linii pozostaje Beata Szydło, rozgoryczona sposobem, w jaki wykorzystał ją i porzucił Jarosław Kaczyński. Knująca z Ziobrą i przez Ziobrę chwalona (ostatnio za to, że „jako ostatnia broniła polskiego węgla” i „jako ostatnia walczyła o prawdziwe zmiany w polskich sądach”). Jest jeszcze Mariusz Kamiński, karykatura Saint-Justa, całkowicie dyspozycyjny wobec Kaczyńskiego. Gotów zagryźć Ziobrę albo wykończyć Morawieckiego, jeśli jednego lub drugiego wskaże mu prezes PiS. No i Jacek Kurski, którego ambicje nie ograniczają się do propagandy.
Wszystkie te głosy tworzą z pozoru totalną kakofonię. Potrafią różnić się w najważniejszych kwestiach – od kontaktów z Unią, poprzez relacje z USA, stosunek do Ukrainy, nacjonalizmu, koncepcje gospodarcze, sądy, personalia... Czasem są to różnice niewielkie, niuanse, czasem jednak przechodzą w otwarte konflikty. Jak pomiędzy Ziobrą i Morawieckim o KPO i kamienie milowe. Uczestnicy tych sporów powołują się patetycznie na różnice programowe, na „wierność ideom prawicy”, podczas gdy w rzeczywistości są to najprymitywniejsze konflikty personalne i walka o udział w łupach, jakimi stało się pod rządami Kaczyńskiego całe państwo i coraz większa część polskiej gospodarki.
Jarosław kocha Polskę
Kaczyński z jednej strony sam jest głosem w tej kakofonii Zjednoczonej Prawicy, z drugiej strony musi tym chórem zarządzać. A najbardziej nawet skłóceni ze sobą „tenorzy” wiedzą, kto jest ich najważniejszym słuchaczem i jak mu się przypodobać. Najlepszym wytrychem do serca Kaczyńskiego jest atakowanie Tuska. Im bardziej chamskie i histeryczne, tym lepiej.