Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Pracowici wojewodowie, perfidna opozycja i złote glony

Premier Mateusz Morawiecki Premier Mateusz Morawiecki Krystian Maj / Kancelaria Prezesa RM
Dawniej mówiono: „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, a teraz chyba trzeba powiedzieć: „wojewoda w łodzi równy temu, co z wędką chodzi”.

Z prawdziwym wzruszeniem przyjąłem wiadomość, że p. Obremski, wojewoda dolnośląski, brał udział w odłowieniu prawie 11 ton ryb z Odry, a inny, nie pomnę, czy lubuski, czy zachodniopomorski, akurat zakończył 15-kilometrową żeglugę po rzece, aby sfinalizować jej sprzątanie. Dawniej mówiono: „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”, a teraz chyba trzeba powiedzieć: „wojewoda w łodzi równy temu, co z wędką chodzi”.

Odra. Sytuacja się polepszyła, ale pogorszyła

W samej rzeczy to wędkarze byli pierwszymi, którzy zaalarmowali, że w drugiej najważniejszej rzece polskiej dzieje się coś bardzo niedobrego. Wedle p. Obremskiego sytuacja jest opanowana. Sam przyczynił się do tego w sposób istotny, aczkolwiek był na urlopie. Nie zasypiał gruszek w popiele i dzwonił do pana wicewojewody co drugi dzień, a potem nawet codziennie. I ten wyjątkowy nakład pracy odniósł pożądany skutek, bo „Odra na odcinku dolnośląskim wróciła do normy i to jest bardzo dobra informacja. Od 5 sierpnia notujemy codziennie lekką poprawę. W tej chwili parametry fizykochemiczne w głównym nurcie Odry są takie same jak średnia wieloletnia. Wobec tego zaczyna się pewna dyskusja o zniesieniu pewnych obostrzeń, ale chcemy zachować ostrożność. Zauważyliśmy na początku sierpnia dużo martwych ryb przed Oławą, później zobaczyliśmy je po kilku dniach w Głogowie. Mimo że notujemy polepszone parametry fizykochemiczne wody, to jednak nie znamy przyczyn”.

Pan wojewoda, czego nie znalazłem w sprawozdaniach prasowych, stwierdził nawet, że życie wraca do Odry, ale jeszcze nie wiadomo, czy w pełni. Ktoś mógłby pomyśleć, że p.

Reklama