O tym, że wydatki budżetowe na obronę narodową mają wynieść przynajmniej 3 proc. PKB, wiadomo było od 11 marca, gdy niemal jednogłośnie Sejm uchwalił ustawę o obronie ojczyzny, a w niej kluczowy zapis o skokowym ich podniesieniu od 2023 r. Teraz, wraz z projektem budżetu na przyszły rok, mamy zapisane czarno na białym: 97,4 mld zł. 100 mld nie „pękło”, ale trzeba pamiętać, że budżet to nie wszystko.
Błaszczak wydaje miliardy: koreańska inwazja i szok w zbrojeniówce
To wciąż „przedwojenny” budżet MON
Ustawa o obronie ojczyzny wprowadza hojny mechanizm pozabudżetowego finansowania wydatków obronnych w postaci Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych – dodatkowego strumienia pieniędzy, oczywiście głównie finansowanego długiem, a mającego wspierać wydatki modernizacyjne MON. Jeśli zapisane w nim środki zostaną wydane, na cele obronne trafi w 2023 r. ponad 137 mld zł – kwota gigantyczna i rekordowa. Już „gołe” budżetowe 3 proc. PKB dają nam miejsce w statystycznej czołówce państw NATO, ale poziom 4,2 proc. na wojsko z dużym prawdopodobieństwem będzie oznaczać pozycję lidera. Wedle tabel sumiennie publikowanych przez NATO żaden kraj członkowski nie przekracza poziomu 4 proc., najbliżej są Grecja i USA.
W przeliczeniu na realniejsze, bardziej nominalne wydatki w dolarach Polska wyda na wojsko w sumie 28,5 mld dol. To lokowałoby nas przed Kanadą (wedle tegorocznych tabel NATO), na szóstym miejscu w Sojuszu. Pierwszych pięć zajmują: USA, Wielka Brytania, Niemcy, Francja i Włochy – z kwotami nominalnymi dla Polski nie do przebicia, nawet jeśli mają niższy odsetek wydatków na obronę wobec PKB.