Z pozoru jest super. Obronny budżet eksplodował, zbrojenia mają państwowy priorytet i ponadpartyjne poparcie. MON Mariusza Błaszczaka zawiera nowe kontrakty praktycznie co tydzień i wydatki liczy już wyłącznie w miliardach – złotych czy dolarów.
Z drugiej strony krajowy przemysł obronny umie liczyć i widzi, że duże przyspieszenie jest w kontraktach importowych, a mniejsze w zamówieniach nad Wisłą. Zadaje więc pytania: czy za lawiną nowych zamówień kryje się w ogóle jakiś szerszy plan rozwoju przemysłu zbrojeniowego, czy to jedynie góra sprzętu sprowadzonego z zagranicy, ewentualnie montowanego w kraju.
Na wiele z nich odpowiedzi nie ma, dlatego wyczuwalny na jubileuszowym 30. kieleckim Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego nastrój można nazwać słodko-gorzkim.
Błaszczak wydaje miliardy: koreańska inwazja i szok w zbrojeniówce
Kielce, koreański ekspress i handlarze bronią
Dla samych targów to złoty tydzień. Rekordowa liczba wystawców i zwiedzających, impreza wydłużona o dwa dni, ważni goście z odległych stron świata. To największa wydarzenie w tej branży na wschód od Londynu i Paryża – centrum zainteresowania dla całej wschodniej flanki NATO w czasie, gdy jej obrona i bezpieczeństwo stały się naczelnym zadaniem całego Sojuszu. Na dodatek budżety obronne rosną – nawet jeśli nie tak spektakularnie jak w Polsce – praktycznie wszędzie i chłonność rynku powiększa się z miesiąca na miesiąc.
Po trzecie: wsparcie oferowane przez Zachód Ukrainie uruchomiło dodatkowe finansowanie zamówień na broń i amunicję.