„Zagrożenie dla naszej suwerenności ze strony Zachodu jest większe niż ze strony Wschodu” – powiedział niedawno w TV Republika europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. „Oczywiście Rosja jest brutalna, Rosja może wypowiedzieć nam wojnę. Ale Polacy wiedzą w sensie duchowym czy psychologicznym, jak z takim niebezpieczeństwem się obejść. Putin nas nie dzieli, ale łączy. Natomiast UE posługuje się innymi zupełnie środkami. Raczej zachętami, pieniędzmi, siłą miękką, na pewno atrakcyjnością”.
I dopowiedział: „Żeby sobie poradzić z Unią Europejską, to wymaga większego wysiłku organizacyjnego, intelektualnego. I w tym sensie to jest większe niebezpieczeństwo”.
Czytaj też: KPO samo zło, czyli jak PiS wypycha nas z Unii
Obca Europa
Wypowiedź europosła była szeroko krytykowana, ale to nie były przypadkowe słowa. Myśl tę ciągnął dalej w środę Jarosław Kaczyński podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy. Wystąpił w panelu ze swoimi dwoma głównymi nieformalnymi doradcami w sprawach ideologicznych i międzynarodowych, europosłami i profesorami Ryszardem Legutką i Krasnodębskim właśnie. Panel uzupełnił związany z PiS publicysta Bronisław Wildstein.
Kaczyński przypomniał debatę w PiS przed wejściem Polski do Unii, w której większość partii opowiedziała się za akcesją, ale mniejszość, pod wodzą ultrakonserwatywnego Marka Jurka, się temu sprzeciwiała właśnie pod hasłem „obcości kulturowej”. I dziś Kaczyński nazwał tę diagnozę „niezwykle trafną” i ją podtrzymał.