Prawem w bezprawie
Prawem w bezprawie. Jak posprzątać po PiS? Najłatwiej będzie z prokuraturą
Po słowach Donalda Tuska o wyprowadzaniu Adama Glapińskiego z gabinetu prezesa NBP po wygranych wyborach, powróciła debata, jak posprzątać po PiS: praworządnie czy skutecznie. Bo jeśli opozycja wygra, ale nie zyska większości konstytucyjnej, może nie móc zmieniać pisowskiego prawa, by przywracać praworządność. Prezydent Andrzej Duda może bowiem nowe ustawy wetować, a Trybunał Przyłębskiej może je „kasować”. Trzeba by więc z reformami czekać do końca kadencji: prezydenta, sędziów obsadzonych w Trybunale Konstytucyjnym, sędziów wybranych do neoKRS czy Adama Glapińskiego w NBP – a to potrwa ze cztery lata.
„Nie popełniajmy konstytucyjnego samobójstwa” – tekst pod takim tytułem opublikował w „Gazecie Wyborczej” prof. Wojciech Sadurski. Napisał go w odpowiedzi na tekst prof. Marcina Matczaka, który w reakcji na słowa Donalda Tuska o wyprowadzaniu prezesa Glapińskiego przekonywał, że nie można budować praworządności niepraworządnymi metodami. Nawet gdy inaczej się nie da. Tę postawę prof. Matczaka prof. Sadurski nazwał konstytucyjnym samobójstwem. Jego zdaniem jest zgodne z duchem konstytucji naginanie jej interpretacji, żeby skutecznie przywrócić praworządność. Pisze: „Rządy prawa to nie tylko ścisłe szanowanie litery prawa, ale i ducha prawa, czyli wartości stojących za przyjęciem tych czy innych przepisów. Odczytywanie ich w duchu antydemokratycznym – utrwalającym demontaż – zaprzecza rządom prawa. Dumne ogłaszanie, że w odróżnieniu od dzisiejszych barbarzyńców my, konstytucyjni demokraci, będziemy stosować literalnie przepisy i respektować prawne przywileje, nadane sobie przez barbarzyńców, jest pięknoduchostwem. Może dać poczucie satysfakcji z zachowania cnoty, ale przyczyni się do utrwalenia niepraworządnego status quo”.