„Pięć osób z zarządu PZU w ciągu zaledwie sześciu dni (od 14 do 20 października) wpłaciło na konto partii Jarosława Kaczyńskiego łącznie 225 tys. 750 zł” – napisała w sobotę na Polityka.pl Anna Dąbrowska. Dziennikarka „Polityki” cytuje swojego rozmówcę z obozu władzy: „Ludzie martwią się o to, czy będą mieli z czego zapłacić wysokie rachunki za energię i ogrzewanie. Inflacja rośnie, muszą więcej płacić za kredyty, a ludzie nominowani przez partię do spółek wpłacają na PiS gigantyczne pieniądze”.
Kilka dni wcześniej program „Czarno na białym” w TVN ujawnił, że 22 osoby z kierownictw spółek należących do PKN Orlen wpłaciły w 2019 r. na kampanie Beaty Szydło i Joanny Kopcińskiej po 74,5 tys. zł. Każdy z darczyńców łożył identyczne sumy na obie kandydatki PiS do Parlamentu Europejskiego – ich przelewy wynosiły między 1,5 a 11 tys. zł na każdą z nich. Co ważne, aż 13 osób przelało dokładnie tę samą kwotę, po 3 tys. zł, zarówno na Szydło, jak i Kopcińską.
Pomysłowa i zjednoczona prawica
Nieodparcie narzuca się myśl, że to może nie być spontaniczny odruch wsparcia, a raczej rodzaj haraczu za to, że obecni dobrodzieje PiS dostali od koalicji rządzącej świetnie płatne posady, nie mając być może równie świetnych kompetencji, a teraz chcą się na nich utrzymać. „Ci wszyscy, którzy załatwiali »swoim ludziom« posady w zamian za wpłaty na PiS, będą odpowiadali z art. 228 par. 4 kk (do 10 lat). Ci, którzy wpłacali w zamian za posady, będą odpowiadać z art. 229 par.