W czwartek 8 grudnia rada nadzorcza PKO BP ma zatwierdzić strategię banku, a nazajutrz będzie zmieniać jego zarząd. Słychać, że ze stanowiskiem pożegna się Mieczysław Król (nadzorujący obszar operacji). Sprawa jest o tyle zaskakująca, że jednego dnia wiceprezes opowie o tym, jakie cele w ramach nowej strategii ma realizować w powierzonych mu obszarach, a na drugi dzień rada nadzorcza podziękuje mu za współpracę. – To biznesowa piaskownica, totalny brak profesjonalizmu. Takie rzeczy może wymyślić tylko ktoś od Sasina – ocenia nasz rozmówca związany z PKO. Prawdopodobnie w najbliższym czasie z banku odejdzie też odpowiedzialny za finanse wiceprezes Bartosz Drabikowski, słabo politycznie umocowany.
Czytaj też: Banki przynoszą ogromne straty. Dlaczego jest tak źle?
Człowiek Kaczyńskich ma odejść
Nasz informator twierdzi, że za tymi decyzjami stoją Jacek Sasin i jego zastępca w MAP Andrzej Śliwka, działający w porozumieniu z Maciejem Łopińskim, szefem rady nadzorczej i głównym rozgrywającym w sprawach personalnych banku. To jeden z najbliższych ludzi prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Do tego kręgu zalicza się też Mieczysław Król, a mimo to jego odejście z zarządu w tym tygodniu jest już przesądzone. Dlaczego?
Król z Kaczyńskim znają się od dawna. W połowie lat 90. wstąpił do Porozumienia Centrum, pierwszej partii braci Kaczyńskich. Był radnym PC, a potem PiS w Radzie Warszawy (2002–14). Jako dyrektor oddziału PKO BP otwierał ponoć rodzinie Kaczyńskich pierwsze konto.