Wszystko za sprawą publikacji Wirtualnej Polski, która ogłosiła w poniedziałek: „Przed MŚ premier Mateusz Morawiecki obiecał kadrze, że w przypadku wyjścia z grupy zostanie ona nagrodzona premią wynoszącą co najmniej 30 mln zł. Informację potwierdziliśmy w trzech niezależnych źródłach”. Według dziennikarzy portalu „szef rządu spotkał się z piłkarzami tuż przed ich wyjazdem na mistrzostwa. Podczas rozmowy z jego ust padła obietnica, że jeśli reprezentacja wyjdzie z grupy, otrzyma premię w wysokości co najmniej 30 mln zł. Pieniądze najprawdopodobniej mają trafić nie do PZPN, a bezpośrednio do członków drużyny, tj. piłkarzy, selekcjonera i całego sztabu”.
I wybuchła burza. Wszak kraj pogrążył się właśnie w inflacji, obywatele stoją w obliczu wysokich rachunków i mroźnej zimy, tuż za granicą trwa wojna, niewykluczony jest powrót pandemii, służba zdrowia tkwi w zapaści... o innych możliwych plagach nie wspominając. Ani o tym, że styl gry „chłopców Czesława Michniewicza” w Katarze nie był imponujący. Owo „wyjście z grupy”, które rządowa propaganda przedstawia jako historyczne, było raczej wynikiem detali regulaminowych niż mocarnej kondycji, precyzji podań czy zjawiskowego taktycznego geniuszu selekcjonera.
Czytaj też: