Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Nie, ustawy nie napisała Bruksela. To o co chodzi w sporze o SN i KPO?

Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński w Sejmie Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński w Sejmie Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Skrytykowany przez Jarosława Kaczyńskiego projekt nie jest jeszcze martwy. Ale każda zmiana będzie musiała spełniać warunki postawione przez Brukselę.

Za kolejny impas wokół KPO nie odpowiada spór z Brukselą. Na tej linii udało się rządowi porozumieć, a w efekcie powstał projekt daleko idących zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, dotyczących systemu dyscyplinowania sędziów. Rząd nie skonsultował jednak nowych rozwiązań w kraju, dlatego napotkał duży opór, także w obozie Zjednoczonej Prawicy. Projekt skrytykowali Andrzej Duda, opozycja i środowiska sędziowskie, a także minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Na koniec w wywiadzie dla „Gazety Polskiej” do krytyków dołączył prezes PiS Jarosław Kaczyński, mówiąc, że miałby on destrukcyjne skutki dla sądownictwa.

Co z tym testem niezależności

W wystąpieniu 15 grudnia Andrzej Duda stwierdził, że „nie pozwoli na to, aby do systemu prawnego wprowadzono zapis pozwalający weryfikować nominacje sędziów”. Prezydentowi w skierowanym do Sejmu projekcie nie spodobały się zapewne zmiany w teście niezawisłości sędziego. Obecnie w tym trybie okoliczności powołania sędziego do pełnienia urzędu nie mogą być jedyną przesłanką, która jest badana. Należy jeszcze wykazać, że dany sędzia, poza nominacją przy udziale nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa, nie jest bezstronny i niezawisły w konkretnej sprawie.

W nowej wersji zrezygnowano z tego wymogu. Oznacza to, że sędziowie mogliby być uznawani za niezawisłych i niezależnych tylko z powodu przejścia procedury nominacyjnej przed nową KRS. Andrzej Duda powiedział, że w systemie sądowniczym osób takich jest ok. 3 tys.

Reklama