Ogłosiła to sama sędzia Brygidyr-Dorosz w środę na rozprawie w procesie Jana S., tzw. króla dopalaczy, w którym przewodniczy składowi orzekającemu. W odpowiedzi jego obrońca mec. Antoni Kania-Sieniawski złożył wniosek o jej wyłączenie z tego procesu, gdyż – jego zdaniem – po wtorkowym wyroku istnieje obawa, iż realizuje ona wyroki, jakich oczekuje władza. Po 1,5-godzinnej przerwie sędzia Brygidyr-Dorosz odczytała postanowienie o nieuwzględnieniu wniosku o jej wyłączenie ze sprawy Jana S.
Czytaj też: Ziobro z pistoletem, czyli szeryf w strachu?
Kariera typowa dla dzisiejszych czasów
Kariera Brygidyr-Dorosz przebiega typową dla dzisiejszych czasów w wymiarze sprawiedliwości tzw. szybką ścieżką. W 2008 r. została prokuratorem rejonowym w Sulęcinie (woj. lubuskie), pięć lat później – w 2013 r. – dostała delegację do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potem kilka lat pracowała w Prokuraturze Rejonowej na Pradze Południe, a potem w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ.
W 2015 r. starała się o stanowisko sędziego sądu okręgowego. Wtedy, 8 grudnia 2015 r., na posiedzeniu zgromadzenia przedstawicieli sędziów okręgu Sądu Okręgowego w Warszawie uzyskała 23 głosy „za” i 38 „przeciw” i Krajowa Rada Sądownictwa nie rekomendowała jej prezydentowi do nominacji. 26 lipca 2019 r. powołany głosami polityków PiS neo-KRS podjął uchwałę o powołaniu jej na stanowisko sędziego przy sprzeciwie zgromadzenia sędziów sądu apelacyjnego. 26 maja 2020 r. otrzymała nominację sędziowską. Kilka miesięcy temu zabiegała o stanowisko sędziego apelacyjnego, ale ostatecznie wycofała swoją kandydaturę. Po wczorajszym wyroku jest bliżej celu – została delegowana do pracy do sądu apelacyjnego, co wiąże się m.in. z wyższą gratyfikacją finansową.
Czytaj też: Dagmara Pawełczyk-Woicka. Szybka kariera neokariera protegowanej Ziobry
Obrońcy będą się odwoływać
Obrońcy w procesie Jana S. badają prawną możliwość zaskarżenia decyzji o ich wniosku o wyłączenie sędzi Brygidyr-Dorosz z rozstrzygania w tej sprawie. Ich zdaniem sprawa stała się polityczna, odkąd minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaczął się kreować na pogromcę „króla dopalaczy”.
Sedzia Brygidyr-Dorosz we wtorek skazała aktywistkę Aborcyjnego Dream Teamu Justynę Wydrzyńską za pomoc w aborcji na osiem miesięcy prac społecznych, czyli wykonywanie nieodpłatnej pracy przez 30 godz. miesięcznie. Wyrok zapadł po prawie rocznym procesie, Wydrzyńska została skazana za wysłanie kobiecie w trudnej sytuacji życiowej tabletek poronnych.
Zdaniem wielu prawników sprawa jest wątpliwa. Okoliczności przemawiały za tym, by uznać czyn Wydrzyńskiej za działanie o znikomym stopniu społecznej szkodliwości. Aktywistka odpowiedziała na prośbę o pomoc w czynności niebędącej przestępstwem (własna aborcja nie jest karalna). Nie działała z własnej inicjatywy, motywowała ją jedynie chęć pomocy drugiej kobiecie w potrzebie.
Czytaj też: Sprawa Wydrzyńskiej. Pierwszy taki proces w Europie