„Przerwane rozmowy o koalicji” – głosi tytuł opublikowanego w piątek w „Gazecie Wyborczej” artykułu Justyny Dobrosz-Oracz i Iwony Szpali. Dziennikarki opisały różnorakie napięcia towarzyszące długim rozmowom przedstawicieli dwóch partii, którzy negocjują budowę wspólnej listy do Sejmu. Jak twierdzą, powodem przerwania dyskusji jest spór o podział miejsc na listach, jednak kilka akapitów dalej zaznaczają, że negocjatorzy wrócą do niej po świętach wielkanocnych.
Hołownia z PSL: jest impas
Informację o przerwanych rozmowach zdementowali m.in. Michał Kobosko i Michał Gramatyka z Polski 2050, a Piotr Zgorzelski z PSL, który wraz z Koboską odpowiada za negocjacje, podkreślił, że nie ma na razie dyskusji o personaliach ani konkretnych ustaleń dotyczących miejsc na listach. Prawdą jest jednak, że trwa impas. Jednym z głównych punktów spornych jest kształt umowy o współpracy oraz to, czy należy ją w całości opublikować po jej podpisaniu.
Przedstawiciele Polski 2050 są tu bardzo skrupulatni. W umowie chcą zapisać wszystkie szczegóły dotyczące współpracy, również to, jak się podzielą w pracach sztabu i jak rozłożą odpowiedzialność za poszczególne obszary w kampanii. W negocjacjach z PSL pilnie przyglądają się umowie koalicyjnej zawartej w Czechach przez Partię Piratów oraz Burmistrzów i Niezależnych przed wyborami parlamentarnymi w 2021 r. Koalicja uzyskała 15,62 proc. głosów, ale Piraci, którzy startowali z wyższym poparciem i znacznie większą od samorządowców reprezentacją w poprzednim parlamencie, zdobyli zaledwie cztery mandaty. A teoretycznie słabsi Burmistrzowie aż 33.
Jednym z powodów drastycznej dysproporcji była –