Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tomasz Poręba nie jest już szefem sztabu PiS. Kampania w ruinie

Tomasz Poręba Tomasz Poręba Patryk Ogorzalek / Agencja Wyborcza.pl
Europoseł PiS swoją decyzję ogłosił w piątek późnym wieczorem. „Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią. Za którym stanie się murem” – napisał na Twitterze.

„Po głębokim namyśle, kierując się dobrem obozu, złożyłem wczoraj na ręce PJK [Jarosława Kaczyńskiego] dymisję z funkcji szefa sztabu PiS. Mimo że nie została przyjęta, pozostaje ona dla mnie decyzją ostateczną. Dziś na tym stanowisku potrzebny jest ktoś z nową emocją i energią. Za którym stanie się murem” – napisał Tomasz Poręba w piątek późnym wieczorem na Twitterze.

Kampania jak kupa gruzu

Dymisja szefa sztabu PiS to efekt serii katastrofalnych wpadek partii rządzącej i efekt w zasadzie jawnej krytyki jej polityków pod jego adresem. „Kampania PiS w ostatnich tygodniach przypomina ruiny i to nawet nie jakieś malownicze, tylko po prostu kupę gruzu. Partia rządząca – która ma największe zasoby finansowe, doświadczonych sztabowców i dokładne badania społeczeństwa – poniosła serię bolesnych wizerunkowych porażek” – pisze w ostatnim numerze „Polityki” Wojciech Szacki.

Chodzi m.in. o słynną zapowiedź podniesienia świadczenia 500 plus do 800 zł, zręcznie odbitą przez Donalda Tuska (proponował, by zmiana została wprowadzona już od połowy roku). Do tego chaos w sprawie komisji ds. rosyjskich wpływów w skrócie znanej jako „lex Tusk”. Prezydent podpisał ustawę na kilka dni przed udanym marszem 4 czerwca, a chwilę później złożył własny projekt jej nowelizacji. „Wnet pojawiły się żarty, że Duda to pierwszy prezydent w historii Polski, który zawetował własny podpis. PiS nie ma jasnego stanowiska w sprawie prezydenckiej nowelizacji, ale i tak powstało wrażenie, że obóz władzy się gubi” – pisze Szacki.

Anna Dąbrowska pisała niedawno w „Polityce”, że Poręba został szefem sztabu, bo miał być dla prezesa gwarancją względnego wewnętrznego spokoju w tak ważnej kampanii. „Wiadomo, że o swoje grają ziobryści, którzy próbują wybić się na niepodległość, Morawiecki pragnie się utrzymać w premierowskim siodle, jakieś swoje zaplecze chce wprowadzić do Sejmu Jacek Sasin. Jest nerwowo i ciasno na listach wyborczych. Ale Poręby – jak mówi – nie interesują żadne pisowskie koterie, nie buduje swojej frakcji, nie próbuje też wprowadzić do Sejmu swoich ludzi i sam nie kandyduje. Należy tylko do frakcji prezesa i to jest jego siłą. Do tego sprawdził się na kampanijnym szlaku prowadzącym do zwycięstwa” – czytamy w tekście Dąbrowskiej.

Czytaj też: Trwa bitwa na partyjne mity. Na razie jest remis

„Panie prezesie, jest źle”

Poręba stał na czele kampanii w wygranych dla PiS wyborach samorządowych w 2018 i rok później do Parlamentu Europejskiego. Chociaż – jak przypomina Dąbrowska – w 2011 r., kiedy Kaczyński mianował go szefem kampanii parlamentarnej, zaczynał od przegranej.

W ostatnim czasie szefa kampanii zaczęli otwarcie krytykować politycy z jego własnego obozu politycznego. „Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kampanią z 2015 r. nie wygramy wyborów w 2023 r.” – stwierdził w Polsat News Adam Bielan, szef koalicyjnej partii Porozumienie, w przeszłości zarządzający kampaniami PiS. Porębę atakował też Marcin Mastalerek, dawniej rzecznik PiS, obecnie doradca Andrzeja Dudy: „Panie prezesie, źle idzie, ale są jeszcze cztery miesiące. Spokojnie, możecie wszystko zaplanować, przeprowadzić. Potrzeba dużo wiary w sukces, prostego planu i nie przejmować się. Ale najważniejsze, niech pan sobie nie daje wmówić, że wszystko jest w porządku” – stwierdził Mastalerek w Polsacie. Jego zdaniem PiS popełnił błąd, nie organizując w reakcji na marsz opozycji żadnego własnego wydarzenia w tym samym terminie.

Czytaj też: Jak się nie zgubić? Brytyjski politolog o polskich sondażach

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną