Prezydent Andrzej Duda zgłosił projekt o fundamentalnym, ustrojowym wręcz znaczeniu – przynajmniej dla systemu bezpieczeństwa narodowego, co w obecnej sytuacji oznacza kluczowo istotną sferę dla państwa. Po doświadczeniach dwóch kryzysów oraz po wielu miesiącach wojny za wschodnią granicą Polski zwierzchnik sił zbrojnych proponuje duże zmiany. Wiele zapisów dotyczy administracji, w tym najwyższych organów państwa. Część współpracy wojska z cywilnymi służbami. W aspekcie militarnym kluczowa jest reforma dowództw, proponowana niemal dekadę po poprzedniej. Ponieważ dotyczy najważniejszych struktur wojska i zakłada ich głęboką rekonstrukcję – likwidację istniejących i powołanie nowych – będzie to niespotykany od 10 lat szok dla systemu.
Nawet jeśli od dawna był rozważany i postulowany przez jego najważniejszych uczestników, warto się zastanowić, czy polskie wojsko poddawać takiemu stress testowi właśnie teraz.
Czytaj także: Duda rozbija generalską kumulację. Kto dostał wężyk, kto kolejną gwiazdkę
Projekt Dudy. Wojna to nie czas na szok
Uchwalenie prezydenckiej ustawy wywoła bowiem zamieszanie – i to przede wszystkim kadrowe. Przepisy zakładają, że potrwa ono pół roku – tyle czasu przewiduje się na proces likwidacji dowództw: generalnego i operacyjnego rodzajów sił zbrojnych, wygaśnięcie kadencji ich dowódców i powołanie nowych: Połączonych Rodzajów Sił Zbrojnych, Wojsk Lądowych, Wojsk Powietrznych, Marynarki Wojennej i Komponentu Wojsk Medycznych.