Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Wist Tuska z Giertychem. Nie ma powodu do moralnej paniki

Roman Giertych Roman Giertych Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
Stawką jest odsunięcie PiS od władzy. Decyzja Tuska temu służy. Z pewnością nie wzmocni PiS, jak wyobraża sobie minister Czarnek. Może przysporzyć głosów Lewicy czy Trzeciej Drodze, co też nie jest nieszczęściem.

Kielce zapunktowały politycznie: jeśli Jarosław Kaczyński i Roman Giertych będą tam startować do Sejmu, przykują uwagę mediów na równi z Warszawą. Będzie się działo, bo znają się dobrze. Kiedyś współpracowali, teraz byliby rywalami. Kaczyński nie może spać spokojnie.

Mniej ważne jest teraz, czy „uciekł” przed Tuskiem z Warszawy do Kielc – liczy się to, że wist lidera Koalicji Obywatelskiej wywołał zamieszanie w sztabie wyborczym PiS. Koalicja może przedstawiać przeniesienie Kaczyńskiego do Kielc jako dowód, że pisowcy uznali, iż wicepremier zdobyłby w Warszawie dużo mniej głosów niż Tusk, co byłoby porażką wizerunkową.

Czytaj też: Cztery scenariusze dla opozycji. Jeden jest toksyczny

Tusk szuka konserwatywnych wyborców

To kolejne niekonwencjonalne posunięcie Donalda Tuska. Wcześniej wywołał podobne zamieszanie, wpuszczając na listę kandydatów KO do Sejmu lidera Agrounii Michała Kołodziejczaka. W ruch poszła polityczna lustracja jego i Giertycha w obozie Kaczyńskiego i w środowiskach opozycyjnych niechętnych Tuskowi. Przypomniano polityczne flirty Giertycha i Kołodziejczaka z nacjonalistyczną skrajną prawicą. Obaj, dochodząc do porozumienia z KO, porzucili te flirty. Oby na zawsze.

Porozumienie nie kompromituje więc ani kandydatów, ani Tuska.

Reklama