Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Państwo inwigilacyjne wycelowało w wojskowych

Gen. Waldemar Skrzypczak był dowódcą wojsk lądowych. Zdjęcie z 2009 r. Gen. Waldemar Skrzypczak był dowódcą wojsk lądowych. Zdjęcie z 2009 r. Wojciech Surdziel / Agencja Wyborcza.pl
Kolejna odsłona afery Pegasusa. Tym razem, jak wynika z informacji „Gazety Wyborczej”, dotyczy wojskowych. Wygląda na to, że w państwie PiS inwigilowano (inwigiluje się?) różne środowiska zawodowe i polityczne, byle tylko – wzorem władz PRL – utrzymać władzę.

Należąca do międzynarodowego konsorcjum Pegasus Project „Gazeta Wyborcza” ujawniła, że przed poprzednimi wyborami w 2019 r. Pegasusem inwigilowany był dawny dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak oraz dwaj inni wysocy rangą byli wojskowi, którzy wtedy pracowali dla amerykańskiej firmy lobbingowej. Nic nie wiadomo o tym, żeby w tym czasie prokuratura prowadziła jakiekolwiek śledztwo, którym objęty byłby gen. Skrzypczak. On sam inwigilację Pegasusem wiąże z tym, że w tym czasie spotykał się z liderami opozycji, którzy namawiali go do startu w wyborach.

Czytaj też: Pegasus to narzędzie autokratów. PiS znalazł się wśród nich

Pegasus. Kogo jeszcze?

Podsumujmy zatem. Z tego, co już ujawniono, wiemy, że władza PiS za pomocą Pegasusa i, szerzej, działań operacyjnych sprawowała niejawną kontrolę nad: • partiami politycznymi (Krzysztof Brejza, szef sztabu wyborczego KO w 2019 r., i Roman Giertych, adwokat Donalda Tuska, poseł KO Grzegorz Napieralski i były minister w rządzie Tuska Sławomir Nowak), • środowiskiem samorządowców (prezydent Sopotu Jacek Karnowski), • rolnikami i ich przedstawicielami (szef Agrounii Michał Kołodziejczak), • prokuratorami (członkini niezależnego stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia Ewa Wrzosek). A także nad • finansistami (Paweł Tamborski, Andrzej Długosz) i • pracodawcami (Andrzej Malinowski, wówczas przewodniczący Organizacji Pracodawców RP).

Reklama