Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ostatni weekend kampanii. Zatarły się tryby machiny wyborczej PiS

Donald Tusk w Skarżysku-Kamiennej (woj. świętokrzyskie) Donald Tusk w Skarżysku-Kamiennej (woj. świętokrzyskie) Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl
Centralnym punktem ostatniego tygodnia będzie oczywiście poniedziałkowa debata, chociaż można mieć wątpliwości, czy jej przebieg znacząco wpłynie na rywalizację. Widać wyraźnie, że dla sztabowców PiS to bardziej problem niż źródło szans.

Ostatni kampanijny weekend nie przyniósł większych emocji, choć żaden z komitetów nie próżnował. Karty zostały jednak przetasowane tydzień wcześniej za sprawą Marszu Miliona Serc. To tam ukształtowała się nowa dynamika, sprzyjająca opozycji, a w szczególności Koalicji Obywatelskiej. Chociaż pomarszowe sondaże okazały się zastrzykiem optymizmu właściwie dla wszystkich opozycyjnych ugrupowań, bo – inaczej niż w czerwcu – mniejsze partie nie tylko utrzymały stan posiadania, ale nawet lekko urosły.

Wynik wielkiej rywalizacji wciąż oczywiście oscyluje wokół remisu, ale tym razem to remis ze wskazaniem na opozycję. Jej liderzy nie musieli więc niczego zmieniać, to raczej po PiS można było oczekiwać jakiegoś nagłego szarpnięcia. Nic takiego w ten weekend nie nastąpiło.

Zdarta płyta Kaczyńskiego

Oglądając sobotnie występy Jarosława Kaczyńskiego w Białymstoku i Lublinie, można wręcz było odnieść wrażenie, że formuła kampanii partii rządzącej zmurszała. Prezes objeżdżał ścianę wschodnią, za każdym razem puszczając tę samą płytę o Donaldzie Tusku. Bo też lider KO – jak tłumaczył Kaczyński – „jest tematem samym w sobie”. Tyle że zaklęcia wiecznie te same, powtarzane aż do znudzenia; głównie o stojących za Tuskiem złych Niemcach, którzy będą mu kazali rozbroić Polskę, sprowadzić wielkie imigranckie masy, podnieść wiek emerytalny itd.

Reklama