Prof. Stępień dla „Polityki”: Wyborcy nie mogą czekać godzinami, żeby zagłosować
JAKUB HALCEWICZ: Jak pan ocenia organizację niedzielnych wyborów?
JERZY STĘPIEŃ: Nie była najgorsza, ale rodziła różnego rodzaju niepokoje.
Jakie?
Po pierwsze, możemy mieć niepełne zaufanie do Państwowej Komisji Wyborczej. Od czterech lat siedmioro z dziewięciorga jej członków wybiera Sejm. Zmiana składu PKW na polityczny nie wpływa na wzrost zaufania do niej, przeciwnie.
Czy członkom PKW zdarzało się działać politycznie?
W okresie wyborów „kopertowych” z 2020 r. zachowanie PKW było niejednoznaczne, powinna też protestować w sprawie łączenia wyborów z referendum.
Co jeszcze wzbudziło pana wątpliwości w ostatnich wyborach?
Największy mankament tych wyborów to źle ustalone okręgi wyborcze, co powoduje, że głosy wyborców są nierówne – w jednym okręgu trzeba zdobyć mniej głosów, aby dostać mandat, a w innym więcej. To niekonstytucyjne, a PKW od lat zgłaszała potrzebę zmian.
Kto ustala okręgi?
Sejm. I jest to anachronizm, relikt z czasów PRL. Okręgi powinna ustalać PKW pod kontrolą sądu i powinna aktualizować je co cztery lata.
W jednej z warszawskich szkół działały dwie komisje obejmujące dwa różne okręgi. I w jednej z nich można było przez cały dzień zagłosować od razu, a do drugiej ustawiła się kolejka na dwie–trzy godziny. Czy można powiedzieć, że w takim przypadku wybory są równe? W tej kolejce stała np. 95-letnia kobieta.
To jest skandal wynikający ze złego podziału okręgów.